Värttinä - Ilmatar (2001)



  Nie samym metalem człowiek żyje. Nie samym metalem żyję i ja. I, cholera, bardzo dobrze. Kiedyś usłyszałem, że o prawdziwej muzycznej wrażliwości człowieka nie świadczy jego wielka, bezgraniczna miłość i wiedza dotycząca jednego czy dwóch gatunków muzyki, a zdolność do wyławiania i odnajdywania piękna i nowości w każdej muzyce, z jaką przychodzi mu na co dzień się stykać. Värttinä, w chwili jej poznania (początek studiów, lata 2002-2004) była dla mnie właśnie taką nowością i pięknem, poznaną przypadkowo i nieplanowanie.
    Nie pamiętam już, jak doszło do pierwszego mojego z folkowymi Finkami spotkania. Ale, bezapelacyjnie, była to miłość od pierwszego usłyszenia. Miłość, która trwa do dziś: czysta, piękna i w swej platonicznej formie - nieskończona. Bardzo cieszę się więc, że i moja życiowa miłość ten zespół uwielbia, a szczególnie mocnymi uczuciami darzy (darzymy?) właśnie płytę 'Ilmatar'.
  Od pierwszych dźwięków na płycie 'Ilmatar' słychać klimat i moc skandynawskiego folku. Nie jest to, przynajmniej w moim odczuciu, muzyka porównywalna z naszym rodzimym, słowiańskim przaśnym folklorem. Jakoś więcej tu finezji, klasy i pomysłu. Genialne kobiece głosy, wierzeniowa tematyka tekstów i piękna, bardzo ciekawa i oryginalna muzyka tworzą absolutnie skończoną całość. Brak tu naiwności, prostoty czy infantylizmu, tak charakterystycznego dla naszej muzyki regionów. Na szczęście!
  Napisałem: genialne kobiece głosy. Tak! Są to pięknie zsynchronizowane, świadome swojego potencjału i współbrzmienia głosy, automatycznie przenoszące słuchacza daleko, na północ. Do zaśnieżonych krain skandynawskich bogów, z całym ich tak swawolnym i lekkim ('Laiska', 'Kivutar' czy 'Linnunmieli') jestestwem, jak i smutną, mroczną i demoniczną niemal zmianą nastroju ('Äijö', 'Meri'). Ilość i zmienność uczuć, targających słuchacza jest tak duża, że nie da się do tej płyty nie wracać. Powiem więcej, do tej płyty wracać należy. Pomaga w złapaniu chwili wytchnienia od codzienności. Przenosi w inny czas, w inne miejsce. Czyni to sprawnie, szybko a zarazem, co najistotniejsze, bezinwazyjnie. Świetne.
  Po wszystkich tych latach, odkąd znam Värttinę i chyba całą jej dyskografię, mogę śmiało powiedzieć, że mimo zmian w składzie są grupą grającą równo, zawsze ciekawie i często (to najważniejsze) mają dla słuchacza coś nowego. To ich wielka siła.
  Värttinä (cała jej twórczość) to muzyka dla absolutnie wszystkich. Nada się zarówno do samotnego słuchania (jako tło do egzystencjalnych przemyśleń), do wprawienia w radosny nastrój, jak i do stworzenia pięknego, przyćmionego lekką mgiełką tajemnicy, romantycznego nastroju dla dwojga. Mimo niewątpliwej egzotyki języka fińskiego, utwory zespołu zdają się być w każdej ich minucie zrozumiałe i ciekawe. Dla wszystkich słuchających.

1. Itkin
2. Käppee
3. Laiska
4. Liigua
5. Milja
6. Äijö
7. Kivutar
8. Linnunmieli
9. Lieto
10. Sanat
11. Meri



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)