Forgotten Souls - Sirius 12 (2012)



  Gdzieś tu, na łamach Antylogii wspominałem o swej, niezbyt zresztą udanej, przygodzie z gitarą elektryczną. Trud ten okazał się próżny i daremny, a sukcesów żadnych w tej materii nie odnotowałem. No cóż, życie. Na szczęście, są cały czas ludzie, którym jakoś lepiej się z instrumentami wiedzie i, robiąc coś z pasją i zaangażowaniem, odnoszą większe lub mniejsze sukcesy. Najczęściej na swoim tylko podwórku, ale jednak. Z takich właśnie ludzi składa się zespół, o którego ostatniej wydanej płycie będzie dziś mowa. Zapraszam na słów kilka o albumie ‘Sirius 12’ krakowskiego zespołu Forgotten Souls.
    Panowie z Forgotten Souls nagrali już płyt kilka, eksperymentując przy tym zarówno z ilością gitarzystów (bardzo dawne dzieje), jak i z wokalistami (historia już odrobinę nowsza). Tak czy siak, wszystkie te poszukiania i ryzykowne niejednokrotnie kroki doprowadziły muzyków i ich twórczość do punktu, w którym znajdują się obecnie. Są pewnymi swego i dojrzałymi muzykami. Mają swój niepowtarzalny (na pewno na skalę kraju) styl, który może wywoływać u słuchaczy skrajne emocje. Albo się to lubi i się tym napawa, albo się to odrzuca.
  ‘Sirius 12’ to najbardziej dojrzała i profesjonalna płyta Krakowian. Zarówno w płaszczyźnie muzycznej, jak i masteringowej. To kwintesencja gatunków, do których hojnie ich muzykę wrzucają różne muzyczne ‘autorytety’. Jest tu zatem i black metal (tak, tak – ten eksperymentalny też), jest spora dawka metalowej progresji, są fantastyczne wokalne wygibasy i profesjonalnie łojony klawiszowy industrial. Jest nawet kawałek po polsku, z przemyconym (jak chyba na każdej ich płycie) klarnetowym zagajeniem. Są też, w końcu, klimatyczne przerywniki, spajające utwory w całość.
  Często zarzucano mi brak obiektywizmu względem Forgotten Souls. Że skoro się znamy, że skoro się lubimy, to i muzykę ich wypada chwalić i patrzeć na nią bezkrytycznie. Otóż, i tu  ciekawostka, nie. Nic nie wypada, nic nie jest kurtuazyjne czy naciągane. Są płyty FS, które lubię, są i takie, które mnie ni ziębią, ni grzeją. Są rzeczy, które uważam, że powinny być lepsze lub można by z nich po prostu zrezygnować (solówki gitarowe), jak i są rzeczy, do których nie można się doczepić, ba, próżno szukać takich wśród innych zespołów w kraju (klawisze czy niesamowicie wszechstronny wokal).
  To, co słyszymy na ostatniej płycie Forgotten Souls, to całkiem udany efekt kilkunastoletniej już ewolucji zespołu. To bardzo spójny i poważny album, który, niestety, jak  i poprzednie wydawnictwa chłopaków, nie stał się super strzałem i nie wyniósł ich wyżej małopolskiej rozpoznawalności. Uważam, że mimo wszystkich wad i zalet tej specyficznej, bądź co bądź, muzyki, to wielka szkoda. Myślę, że poprzez swoją konsekwencję, upór i, co chyba najważniejsze, nieustanny muzyczny rozwój, po prostu sobie na to zapracowali.
  Nie będę pisał o konkretnych utworach, ani o moich ulubionych fragmentach tej płyty. Nie powiem, w których miejscach zostaję powalony przez wokal, a w których przez świetną partię elektroniczną. To wszystko powinniście, drodzy słuchacze metalu, poznać sami. Sami też, powinniście sobie zdanie o Forgotten Souls wyrobić. Ja ich muzykę kupuję, bo trafia w moje gusta i oczekiwania (odrobina progresji, elektroniki i black’u). Ale wiem, że wielu ludzi przejdzie obok tej płyty obojętnie, skończy swoją przygodę z ‘Sirius 12’ po pierwszym przesłuchaniu. To można zrozumieć i należy uszanować.
  Twórczość Forgotten Souls polecam wszystkim ‘poszukującym’, bo można w tej muzyce wiele znaleźć. Namawiam jednocześnie do zapoznania się z poprzednimi płytami muzyków – także z tą, na której na wokalu Olafa zastąpił Rafał. Wiele tu ciekawych rozwiązań i widocznej gołym okiem (czy uchem) ewolucji muzyki zespołu. Radzę też zapoznać się z tymi wydawnictwami szybko, bo o ile mi wiadomo, już niebawem panowie z FS uraczą nas nowym studyjnym albumem i dobrze byłoby mieć już się do czego odnieść. 

1. Intro
2. The Flight
3. Nowhere Here
4. Signals
5. Can't Resist
6. The Black Tzar
7. Na Horyzoncie
8. Sirius 12
9. The Sum of All Suns
10. Nobody
11. Hollow Green
12. Hope
13. Outro


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)