Anathema - Hindsight (2008)


Anathema - Hindsight (2008)

1. Fragile Dreams
2. Leave No Trace
3. Inner Silence
4. One Last Goodbye
5. Are You There?
6. Angelica
7. A Natural Disaster
8. Temporary Peace
9. Flying
10. Unchained (Tales of the Unexpected)

  Nie wyobrażam sobie, by na moim blogu zabrakło tego zespołu. Myślę, że płyta 'Hindsight' będzie pierwszym z wielu wydawnictw Anathemy, o których, z nieskrywaną przyjemnością, będę pisał. Bo wydaje mi się, że pisać o nich należy. 
 Jedną z najważniejszych cech bycia istotą myślącą jest zdolność odczuwania nastrojów. Potęgowania bądź tłumienia ich siły, poddawania się nim czy walki z nimi. A jednym z takich głównych nastrojów jest smutek. Dlaczego o nim mówię? Bo smutek, troska, nostalgia i refleksja to dla mnie synonimy twórczości Brytyjczyków z Anathemy. Nie mogąc się zdecydować, którą ich płytę najpierw Wam przedstawić, przypomniałem sobie o akustycznej składance 'Hindsight'. To kwintesencja tego, czym dla mnie jest ta muzyka.
  Już pierwszy, pochodzący z płyty 'Alternative 4' utwór 'Fragile Dreams' rozpościera przed słuchaczem delikatną aurę melancholii. To jeden z tych numerów, który wyciąga z człowieka wszystko to, co zakopane ma najgłębiej, a przeznaczone tylko dla siebie. Ale czyni to nie po to, by sadystycznie się na nim wyżywać, a po to by przeprowadzić go bezpiecznie przez proces oczyszczenia. By na końcu dotarł do nowego, jasnego 'ja'. 
  Dużo pięknie zagranych partii smyczkowych, zwinnie i dynamicznie wymieniających się pierwszeństwem z gitarą akustyczną robi wielkie wrażenie. A fortepian akcentowany gitarowymi akordami pod tekstem 'One Last Goodbye' nie pozwala ciarkom zejść ze skóry do ostatniej sekundy utworu. 'One Last Goodbye' zresztą jest dla mnie najważniejszym kawałkiem w całym dorobku zespołu. A historia kryjąca się za jego powstaniem silnie działa na ludzką wyobraźnię i wrażliwość (Utwór powstał na cześć matki braci Cavanagh, zmarłej w 1998 roku). Ciekawym zabiegiem jest umieszczenie bezpośrednio po nim piosenki 'Are You There?' o wyjątkowo, jak na Anathemę, wesołej i szybkiej melodii, dającym poczucie nadziei, że po tej wielkiej tragedii może być (i jest!) tylko lepiej.
  Piękną, równie pozytywnie nastrajającą klamrą płyta została zamknięta. 'Unchained (Tales of the Unexpected)' to jedyny nowy numer na 'Hindsight'. Taka nieustanna walka smutku (smyki) z radością (hipnotyzujący riff gitary akustycznej) zakończona jednak czymś na kształt remisu - oba instrumenty cichną, ustępując miejsca klawiszowemu zwieńczeniu.
  Twórczość Anathemy polecam absolutnie wszystkim poszukującym w muzyce ukojenia, odpowiedzi, spokoju i... siebie. Wbrew może temu co wyżej napisałem, nie jest to muzyka dołująca (o takiej pewnie przyjdzie mi jeszcze na łamach Antylogii pisać). To, dla mnie rzecz jasna, źródło oczyszczenia duchowego i umysłowego. Powód do zatrzymania się choć na moment i spojrzenia na siebie w odbiciu zwierciadła muzyki.
    



    

Komentarze

  1. Dawno, dawno temu widziałem i słuchałem ich na żywo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)