Posty

Wyświetlanie postów z 2021

Theatre of Tragedy - Aegis (1998)

Obraz
          Dziś powrót do przeszłości. Bardzo, bardzo długo nie słuchałem tej płyty, ale jak już na nią wpadłem, to odtwarzam (niemalże) bez przerwy. Tyle wspomnień, tyle klimatu ile ta płyta w sobie zawiera nie sposób nawet opisać. Młodość, pierwsze lata fascynacji i przemierzania świata metalu - tym przede wszystkim jest dla mnie "Aegis", norweskich mistrzów doom/gothic metalu z Theatre of Tragedy.        Kiedy zaczynałem poznawać różne gatunki metalu, ten uprawiany przez Theatre od Tragedy wydawał mi się zbytnio... dziewczyński. Raczej skupiałem się na mocnym uderzeniu, ciężkich gitarach i growlowym wokalu, więc nijak do tego nie pasowała mi powolna, niezbyt ciężka i zdominowana żeńskim wokalem muzyka. I choć Anathemę pokochałem od pierwszego słuchania (też powolna i niezbyt ciężka, tylko wokal męski), to do kapel pokroju ToT miałem spory dystans. Jednak po jakimś czasie i takie granie zaczęło mnie interesować. A wszystko dzięki "Aegis" właśnie. Długie zimowe wiec

Kardashev - The Almanac EP (2017)

Obraz
      Jak wiecie, raczej unikam przedstawiania Wam EP-ek. Zasadniczo, wolę poznawać nowe długogrające wydawnictwa. Są, rzecz jasna, wyjątki ale na ogół dotyczy to  zespołów już przeze mnie znanych i lubianych (Dymna Lotva, Dreamgrave). Dzisiejsza propozycja zatem jest o tyle ciekawa, że pierwszy kontakt z zespołem Kardashev miałem właśnie poprzez ich dwie EP-ki - "The Baring of Shadows" i omawianą dziś, "The Almanac". I na tyle spodobało mi się to, co usłyszałem, że postanowiłem się tym z Wami podzielić.     Kardashev to amerykańska grupa, klasyfikowana jako progresywny atmosferyczny deathcore. Szczęśliwie dla mnie, okazało się, ze więcej tu progresji i atmosfery, niż czystego deathcore'u. Ale po kolei.     Już pierwsze dźwięki "The Almanac" ukazują, z jakim mniej więcej klimatem całości będziemy mieć do czynienia. Mocno ambientowy, kosmiczny trochę 'Prologue' pozwala fajnie odpłynąć na chwilę, by kolejny utwór, 'Between Sea and Sky' uś

Fragile Art - The World You Wanted (2020)

Obraz
      Za dzisiejszą propozycją stoi ciekawa w sumie historia. Filip, wierny czytelnik Antylogii (do czego sam się zapewne nigdy nie przyzna) na jednym z portali internetowych wylicytował "kupkę" płyt z muzyką metalową. Żadnego z zespołów, których nagrania stały się jego własnością, nie znał. I, jak się okazało, ja też ich nie kojarzyłem. Zaproponował więc (Filip, znaczy się), żebyśmy się podzielili do odsłuchów kilkoma z płyt i wymienili  spostrzeżeniami. W mojej paczce, między innymi, znalazła się pierwsza płyta zespołu Fragile Art, "Axiom". Spodobała mi się na tyle, że sprawdziłem ich na Spotify. Tam znalazłem tylko jedno ich wydawnictwo (czyli drugą połowę długogrającej dyskografii zespołu), najnowszy album, "The World You Wanted". I zaiskrzyło.     Pierwsza i druga płyta Rosjan z Fragile Art to żadna wirtuozeria czy muzyczny przełom. Niczego tu nie odkryjecie, nic Was też nie zaskoczy ani nie zwali z nóg. To, co najmocniej oddziałuje na słuchacza (no, 

Mussorgsky: Pictures at an Exhibition (1987)

Obraz
    Jako że pogoda za oknem jest  wybitnie niezachęcająca do jakiejkolwiek aktywności, to pomyślałem, że i muzyka, jaką w tym tygodniu chcę się z Wami podzielić będzie inna niż zwykle. Wierni czytelnicy wiedzą, rzecz jasna, że lubię i regularnie słucham muzyki klasycznej. Niemniej, nie jest ona zbyt częstym gościem na łamach Antylogii. Dlaczego? Sam nie wiem. Ale dziś choć w małym stopniu postaram się te braki uzupełnić.     Płyta, o której chcę Wam dziś opowiedzieć, to jedna z tysięcy (a na pewno setek) interpretacji dzieła wybitnego rosyjskiego kompozytora, Modesta Musorgskiego. To konkretne, wydane w 1987 roku nagranie, jest wykonaniem "Obrazków z wystawy", dziesięcioczęściowego cyklu  miniatur fortepianowych, przez Orkiestrę Symfoniczną z Montréalu, pod batutą wybitnego szwajcarskiego dyrygenta, Charles'a Dutoit.     Mimo że "Obrazki z wystawy" powstały jako utwory fortepianowe, to właśnie aranżacja na orkiestrę jest najbadziej spektakularna i majestatyczna.

Genus Ordinis Dei - Glare of Deliverance (2020)

Obraz
       Dziś udamy się w podróż do (podobno) nieustannie słonecznej Italii, by zaznajomić się z bardzo interesującym wydawnictwem lombardzkiej, symfoniczno-death'owej kapeli, Genus Ordinis Dei. Najnowsza płyta Włochów na tyle szybko mnie porwała, że postanowiłem się z Wami tym odkryciem podzielić.      Na "Glare of Deliverance" natrafiłem, podobnie jak na wiele innych płyt, podczas ubiegłorocznego przekopywania Spotify i YouTube w desperackim akcie poszukiwania nowej, sprzyjającej zamknięciu, muzyki. I, powiem to z czystym sumieniem, ta płyta od pierwszych swoich dźwięków błyszczy wśród niezliczonej ilości metalowych plew, bardzo nietrafnie sugerowanych mi przez różne serwisy muzyczne.      Żeby nie było, na ostatniej płycie Genus Ordinis Dei nie ma nic rewolucyjnego, nic, czego bym wcześniej nie słyszał. Za to jest wszystko (no prawie), co w metalu uwielbiam! Symfoniczna pompatyczność, dynamiczna, mięsista perkusja, ciężkie, metalcore'owe czasem gitary i  niezły growl

News!

Obraz
Kilka newsów z ostatnich dni: - Gojira przedstawiła kolejny singiel z nadchodzącej płyty "Fortitude". Teledysk do utworu "Amazonia" można obejrzeć na YouTube i platformach streamingowych. - Elton John pochwalił się, że ostatnio "zrobił coś" z Metalliką. Nikt jeszcze nie wie, o co może chodzić, ale wszyscy czekają z niecierpliwością. - Ciąg dalszy problemów Jona Schaffera z Iced Earth. Muzyk został oskarżony o bycie jedną z pierwszych osób, które wdarły się na Kapitol i groziły policji. Sprawa, rzecz jasna, jest rozwojowa. - Esa Holopainen, gitarzysta Amorphis, podzielił się ostatnio nowym utworem solowym, "Storm". - Cynic, podobno, kończy prace nad nowym albumem studyjnym. - Frederik Thordendal wraca do Meshuggah. Zespół rozpoczyna pracę nad nowym krążkiem. - Rammstein przesuwa tegoroczną trasę na rok 2022. Ten czas planuje wykorzystać na pisanie nowej muzyki. - Kirk Hammett z Metalliki wystąpi gościnnie na nowym albumie Santany.

Arafel - For Battles Once Fought (2011)

Obraz
                      Moja dzisiejsza propozycja to ostatni album izraelsko-niemieckiego składu folk black metalowego, Arafel, o wymownym tytule, "For Battles Once Fought". To wydawnictwo z 2011 roku, jak zapewne się domyślacie, nie jest dla mnie wyborem  oczywistym, bo tak naprawdę na palcach jednej ręki mógłbym zliczyć zespoły folkowe, których muzykę lubię i do której wracam. Dziś grono, w którym swoje pewne miejsce ma Arkona (ros.) i Eluveitie, zostaje powiększone o Arafel właśnie, choć od obu wymienionych wyżej zespołów bardzo się muzycznie różni.          "For Battles Once Fought" to (na szczęście!) nie jest typowo folkmetalowa płyta, jakich na rynku wiele, a z których nieliczne tylko mają w sobie coś wartościowego. Tutaj wyraźnie słychać, że muzycy stawiają przede wszystkim na metal. I, wbrew pozorom, nie tylko na black. Słychać tu sporo melodyjnego metalu, nierzadko z death'owym wręcz przytupem. Bardzo spodobało mi się, że to gitary są tu bezapelacyjnie n

News!

Obraz
Kilka newsów z ostatnich dni: - Godsmack komponuje muzykę na nową, akustyczną tym razem płytę. - "Master of Puppets", jedna z moich ulubionych płyt zespołu Metallica skończyła właśnie 35 lat! - Dave Lombardo poinformował, że skradziono mu część klasycznych Slayerowych zestawów perkusyjnych z kolekcji. - Nergal założył zbiórkę crowdfundingową, "Ordo Blasphemia", która ma wspierać polskich artystów oskarżanych o bluźnierstwo i obrazę uczuć religijnych. - Steve Vai przeszedł operację palca, w związku z czym nie będzie mógł grać na gitarze przez jakiś czas. - Zespół Obituary ogłosił dwa koncerty livestreamowe - pierwszy 27 marca, a drugi 3 kwietnia. Podczas drugiego występu muzycy zagrają płytę "The End Complete" w całości.

Tvangeste - Firestorm (2003)

Obraz
           Dziś zapraszam Was na podróż w czasie. Odwiedzimy Rosję sprzed osiemnastu lat. Wówczas bowiem, w obwodzie kaliningradzkim, kilkoro muzyków z zespołu Tvangeste wydało drugi (i ostatni) album długogrający - niebanalny "Firestorm". Liczę, że podobnie do mnie, dacie się ponieść niewątpliwemu urokowi tego, niedoskonałego jednakowoż, dzieła. Dlaczego? Bo to kwintesencja black metalu tamtych lat, czyli początku XXI w.          Jako że wspomniałem o niedoskonałości "Firestorm", to może zacznę od braków właśnie. Pierwszym i najważniejszym zarzutem jest pozostawiający wiele do życzenia mastering. Muzyka nie brzmi źle, ale zważywszy na wielowymiarowość kompozycji i na to, jak wiele się tu dzieje zarówno instrumentalnie, jak i wokalnie, oczekiwałbym czegoś więcej. Z drugiej jednak strony, można teraz, po tych niemal dwudziestu latach od premiery uznać, że to taki urok ówczesnych nagrań. Wiele osób to łyknie, mniemam. Uwaga numer dwa (ostatnia) jest z jednej strony wa

News!

Obraz
  Kilka newsów z ostatnich dni: - Gojira ujawniła datę premiery nowej płyty. "Fortitude" ukaże się 30 kwietnia, a promuje ją pierwszy singiel, "Born for One Thing". - Batushka (ta od Krysiuka) pracuje nad nowym, tym razem symfonicznym albumem. - W piątek, 19 lutego odbyła się premiera nowego krążka Harakiri for the Sky - "Mære". - W tym roku swoje dwudziestopięciolecie obchodzi legendarna już płyta Sepultury, "Roots". - W miniony weekend norweski Leprous zorganizował dwudniowy koncert online. Pierwszego wieczoru  zagrali całość albumu "Malina", a drugiego - "Pitfalls". Zespół potwierdził także, że podobne wydarzenie odbędzie się w kwietniu, wówczas na scenie zaprezentują materiał z płyt "Coal" i "Bilateral".

Alghazanth - AdraMelekTaus (2013)

Obraz
          Niezmiernie rzadko zdarza mi się pisać na Antylogii o EP-kach. Być może dlatego, że gdzieś wewnątrz trochę takimi krótkimi wydawnictwami pogardzam? No bo jeśli kapela już się zebrała, poświęciła czas i energię na skomponowanie, a później rejestrację materiału, to czemu nie podjęła od razu wyzwania i nie rzuciła się na stworzenie płyty długogrającej? Zbytnio tego nie rozumiem, ale widocznie ja tu nie jestem od rozumienia, tylko od słuchania i oceniania. A dziś jest co posłuchać, i jak ocenić!     Alghazanth to kolejna kapela, odkryta przeze mnie w "magicznym" roku 2020. Mimo że w swoim dorobku ma sporo wydawnictw (także tych pełnych), to na Spotify (tak, to od kilku lat moje główne źródło legalnej muzyki) dostępna jest tylko EP-ka "AdraMelekTaus". Ale jeżeli ta EP-ka to tylko próbka umiejętności Finów, to naprawdę szkoda, że panowie od połowy 2018 roku aktywnie nie muzykują! Dlaczego? O tym, poniżej.          Wydana w 2013 r. "AdraMelekTaus" to ni

News!

Obraz
  Kilka newsów z ostatnich dni: - Dave Mustaine rozpoczął nagrywanie wokalu na nowy album Megadeth. - Queen i Adam Lambert zamknęli się w studiu na kilka prób. Zespół nie wyklucza nowego wspólnego albumu w niedalekiej przyszłości. - Darkthrone zdradził, że nadchodząca płyta będzie się składała z pięciu utworów, o łącznej długości 41-42 minut. Tytuł wydawnictwa nie jest jeszcze znany. - Zespół The Prodigy doczeka się filmu dokumentalnego o swoich początkach i fenomenie, jakim stał się w latach 90. -  Cradle of Filth zapowiedziało wydanie... komiksu. Pięciotomowa antologia ma nosić tytuł " Maledictus Athenaeum ". - Firma Super7 wypuściła figurkę legendarnego Lemmy'ego Kilmistera z Motörhead.

Płyta Czytelnika!

Obraz
Pamiętacie Płytę Czytelnika? Wraz z powrotem Antylogii, wraca i ten lubiany cykl. Zatem, bez zbędnej zwłoki, podsyłajcie mi propozycje Waszych płyt, które ja z chęcią odsłucham i o wrażeniach z których co nieco Wam opowiem!  Zapraszam!

Apotheosis - Farthest from the Sun (2002)

Obraz
           Moja dzisiejsza propozycja jest jedną z tych, które lubię najbardziej. I to nie tylko ze  względu na gatunek muzyczny. Urok tej, wydanej w 2002 roku płyty, wynika także z tego, że jest ona w całości stworzona przez jedną osobę - pochodzącego z Malty niejakiego Saurona. Jak wiecie, mam niezwykły szacunek dla utalentowanych multiinstrumentalistów. Zwłaszcza, wywodzących się z nieoczywistych dla metalu miejsc.          "Farthest from the  Sun" to jedyna długogrająca płyta w dorobku Saurona. Poprzednich dwóch demówek nie znam, ale myślę, że to właśnie dzisiejsza bohaterka Antylogii jest opus magnum wybitnie uzdolnionego Maltańczyka. Dlaczego? Bo to, absolutnie kompletne wydawnictwo, zawiera w sobie tak wiele, że trudno nie ulec jego urokowi. Ale należy pamiętać, że wymaga ono także wielokrotnego przesłuchania, by choć w części odkryć jego złożoną zawartość.          Cała płyta składa się z czterech utworów, które łącznie  dają słuchaczowi nieco ponad pięćdziesiąt minu

News!

Obraz
Kilka newsów z ostatnich dni: - Samael ogłosił jesienną trasę "Passage". Jedynym polskim miastem, w którym wystąpią Szwajcarzy jest Kraków. Koncert planowany jest na 16 października 2021 r w klubie Kwadrat. - Coraz większe problemy ma Marilyn Manson. Przeciw muzykowi występuje coraz więcej jego byłych partnerek i muzycznych współpracowników, uważając go za sadystę, psychiczne znęcającego się nad nimi. Opuściła go już także jego wytwórnia i agent. Sam Manson uznał to, w krótkim oświadczeniu, za nieprawdę i "zniekształcenie rzeczywistości". - Australijczycy z Ne Obliviscaris potwierdzili, że do końca lutego zakończą proces nagrywania nowej, czwartej już płyty. Tytuł wydawnictwa nie jest jeszcze znany. - Serj Tankian podzielił się z fanami swoim nowym utworem, "Elasticity", z nadchodzącej EP-ki o tym samym tytule. - Zespół Queen dotarł do kasety z nagraniem jednego z pierwszych występów grupy. Muzycy na razie nie wiedzą, co z nim zrobić.  - At The Gates są na

NOWA PŁYTA - Soen - Imperial (2021)

Obraz
        29 stycznia 2021 roku jedna z moich ulubionych progresywnych kapel, Soen, przedstawiła światu swój nowy album, "Imperial", na który (nie ukrywam) czekałem z niecierpliwością i odrobiną niepokoju. Dlaczego? Ano dlatego, że o ile pierwsze trzy albumy tego szwedzko-amerykańskiego projektu uwielbiam bezwarunkowo, o tyle czwarty, "Lotus", nie do końca mi zagrał. Może to przez brak czegoś nowego, a może po prostu nie było chemii? Nie wiem, ale szczęśliwie "Imperial" to już absolutnie moje dźwięki!          Najnowsze dzieło Soen pokazuje znacznie więcej pazura i wreszcie mogę powiedzieć, że to nie jest tylko rock. Od pierwszego przesłuchania udzieliła mi się niesamowita energia, którą muzycy wpletli w tę płytę. Znaczący wpływ na odbiór ma zapewne dynamiczniejsza niż dotąd perkusja i niepozostająca w tyle gitara. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, "Imperial" brzmi niesamowicie świeżo. Słuchając tego wydawnictwa, czułem się (i w zasadzie, nadal się cz

News!

Obraz
Kilka newsów z ostatnich dni: - 29.01 szwedzki Prog-rockowy Soen podzielił się z fanami nową płytą, "Imperial" - Max Cavalera założył nową kapelę, Go Ahead and Die, w której także gra jego syn. Muzyka zespołu ma być mieszkanką thrash i death metalu z domieszką punk rocka. - Rob Zombie wypuścił nowy utwór, "Eternal Struggles of the Howling Man", z nadchodzącej płyty, "The Lunar Injection Kool Aid Eclipse Conspiracy". - System of a Down podzielili się z fanami nowym klipem do utworu "Genocidal Humanoidz". Utwór ma być wyrazem wsparcia dla Ormian dotkniętych wojną z Azerbejdżanem. - Ukraiński Jinjer pracuje nad nowym albumem. - Amorphis opublikował dwa nowe utwory, "Brother and Sister" i "As Mountains Crumble", zarejestrowane podczas sesji nagraniowej do krążka "Queen of Time". - Telewizja Arte,w hołdzie dla zmarłego niedawno Alexi Laiho, udostępniła nagranie całego koncertu Children of Bodom z 2015 roku.  https://www.a

Wagakki Band - Shikisai (四季彩) (2017)

Obraz
        Tym razem mam dla was coś bardzo nieoczywistego. To jest moje, zabawne nieco, odkrycie muzyczne minionego roku. Choć nigdy bym się o słuchanie takiej muzyki nie podejrzewał, to jednak stało się. Zostałem absolutnie zniewolony i oczarowany tradycyjnym japońskim podejściem do muzyki rockowej. I wiecie co? Całkiem dobrze mi z tym!         Wagakki Band to niezwykle ostatnio popularna (już nie tylko w Japonii) grupa świetnych muzyków, którzy wykorzystując zarówno tradycyjne japońskie instrumenty ( wagakki ), jak i współczesne rockowe gitary i perkusję, potrafią przenieść słuchacza (i widza!) w magiczny świat dawnej, wielobarwnej Japonii. Wszystko to przybrane jest w tradycyjne ludowe stroje i okraszone efektami specjalnymi (podczas występów live ) rodem z koncertów supergwiazd. Fantastyczne!          Ciężko opisać samą muzykę, bo nie jest podobna do niczego, co wcześniej wam przedstawiałem . Ale szczerze zachęcam do dania jej szansy. Bo jest zaskakująca. Piękny kobiecy głos, wirtuoz

News!

Obraz
Kilka newsów z ostatnich dni: - GHOST wraca? Papa Emeritus IV po raz pierwszy po długiej nieobecności wystąpił w szwedzkiej telewizji, wykonując cover Rolling Stones "Symphaty for the Devil". https://youtu.be/Soq9xHAVfvc - Gitarzysta Iced Earth, Jon Shaffer, oddał się w ręce władz stanu Indiana. Sprawa ma związek z udziałem muzyka w zamieszkach na amerykańskim Kapitolu. Shaffer ma być ekstradowany do stanu Washington D.C., gdzie będzie musiał zmierzyć się z 10 zarzutami federalnymi. - Mongolski The Hu znajdzie się na okazjonalnej monecie, wypuszczonej przez Bank Mongolii. Moneta ma być dostępna w lutym. - System of a Down zapowiedzieli koncert online, dochód z którego przekażą na wsparcie dla armeńskich żołnierzy, którzy ucierpieli w ostatnim armeńsko-azerskim konflikcie zbrojnym. - Leprous zaprasza fanów do pomocy w stworzeniu nowego utworu. Słuchacze mają mieć realny wpływ na kompozycję (tempo, brzmienie, tonacja), jest zatem szansa, że nowy kawałek będzie nawiązywał do sta

Five Finger Death Punch - A Decade of Destruction, Vol. 2 (2020)

Obraz
            Kilka ostatnich miesięcy upłynęło mi na intensywnym przesłuchiwaniu tej płyty. To dość zaskakujące, zważywszy na fakt, że raczej unikam takich kapel, traktując je (sprawiedliwie lub nie) jako komercyjne, nieciekawe i miałkie twory. Ale w przypadku najnowszej składanki (tak, składanki!) amerykańskiego Five Finger Death Punch wiele rzeczy musiałem sobie w głowie poukładać na nowo. I pewne  aspekty mojego muzycznego odbioru - przewartościować. Ale naprawdę było warto!           Nie mogę powiedzieć, że nigdy o 5FDP nie słyszałem. Ale mogę w pełni odpowiedzialnie powiedzieć, że nigdy ich muzyki nie słuchałem. To jedna z tych, dość powszechnych sytuacji, kiedy doskonale znasz nazwę zespołu, orientujesz się nawet, jaki gatunek  muzyki uprawia, ale jakoś nigdy nie zadałeś sobie trudu, by dać mu szansę. A może kiedyś, dawno temu dałeś - ale tylko jedną. I nie zażarło. Tak czy siak, "A Decade of Destruction, Vol. 2" było moim pierwszym świadomym i pełnym kontaktem z twórczo

Sirius - Aeons of Magick (2000)

Obraz
        Myśląc o słonecznej portugalskiej stolicy, ostatnią chyba rzeczą, która przychodzi do głowy jest symfoniczny black metal, prawda? A jednak, jest taki (a w zasadzie, był) fantastyczny projekt, który garściami czerpiąc z klasyków gatunku, potrafił zrobić coś, co na dłużej przykuło moją uwagę. I to w roku 2020. I to płytą sprzed równych 20 lat...         Sirius, bo o nich mowa, to nieistniejąca już od 18 lat pięcioosobowa kapela z Lizbony, która bardzo szybko zaskarbiła sobie moją sympatię. I sprawiła niesamowitą frajdę, fundując wyprawę w dość głęboką już przeszłość. I choć nie wiem, dlaczego nigdy wcześniej o nich nie słyszałem, to mam wrażenie, jakbym znał ich muzykę od zawsze. Dlaczego? Śpieszę wyjaśnić.         Już pierwsze dźwięki płynące z "Aeons of Magick" jednoznacznie i mocno przywołują skojarzenia z Limbonic Art. I to, jak dla mnie, z najlepszym z ich dzieł - "In Abhorrence Dementia". Wobec takiego ciosu ja pozostaję bezradny - opadam na fotel i słuc

Iapetus - The Body Cosmic (2019)

Obraz
          Rok 2020 był niewątpliwie inny niż wszystkie. Wiele się, z pewnością, w życiu każdego z nas zmieniło. Ale nie mogło zmienić się jedno - miłość do muzyki! Dlatego, po długiej i niczym nieusprawiedliwionej przerwie, Antylogia powraca do świata żywych, by nadal móc dzielić się z Wami, drodzy Czytelnicy, nową (i starą) muzyką, by polecać Wam (lub wręcz przeciwnie) różne dźwięki. Zaczynajmy zatem (znowu)!          Na Iapetus i ich drugą płytę długogrającą, "The Body Cosmic" natknąłem się jakoś na początku  zeszłego roku. O ile pamiętam, Spotify lub YouTube wyświetlił mi ich jako sugestię, a ja postanowiłem dać im szansę (spodobała mi się okładka, ot co!). I zagrało! Wydany w 2019 roku album "The Body Cosmic" od razu wbił mnie w fotel i na długo przykleił słuchawki do uszu. Niewiele jest zespołów, które tak odbieram (wiecie, Leprous, Ne Obliviscaris, In Mourning czy Gojira), więc moja ekscytacja sięgnęła zenitu. Ale po kolei.          Kapela Iapetus to tak napra