Pär Lindh Project - Gothic Impressions (1994)


Pär Lindh Project - Gothic Impressions (1994)

1. Dresden Lamentation
2. The Iconoclast
3. Green Meadow Lands
4. The Cathedral
5. Gunnlev's Round
6. Night on Bare Mountain (incl. The Black Stone)

    Nadszedł czas na pierwszą wycieczkę poza granice metalowej krainy. Drodzy Państwo, przedstawiam Wam płytę, która była moim pierwszym kontaktem z szeroko pojętą progresją. Pożyczona od kolegi kolegi, a wydana na najpopularniejszym wówczas nośniku - taśmie magnetofonowej, wałkowana była przeze mnie nieustannie przez kilka tygodni. I mam tu na myśli słuchanie jej na okrągło, z przerwami tylko na sen i szkołę (tak, tak! podstawówkę jeszcze!). Będąc wtedy u progu swej wielkiej muzycznej przygody, pozwalając delikatnie wkraczać innym gatunkom i zespołom do mojego 'tylko Queen' świata, takie spotkanie było rewolucyjne! Bo jakże można nazwać to, co przyszło mi wtedy usłyszeć po raz pierwszy?
     Pan Pär Lindh był dla mnie artystą absolutnie nieznanym. Brak dostępu do Internetu w tamtym czasie sprawy nie ułatwiał. Skrawki zebranych skąd tylko się dało informacji pozwoliły mi ustalić, że był wybitnym klawiszowcem, organistą nawet, który eksperymentował, mieszając progresywny rock (gitara elektryczna, perkusja) z muzyką klasyczną, a nawet sakralną (syntezatory, organy Hammonda i piszczałkowe, klawesyn). I robił to nie dość, że skutecznie to jeszcze wybitnie. Połączenie pozornie obcych sobie stylów i instrumentów w jego aranżacji owocowało muzyczną eksplozją brzmień i melodii. Naprawdę, niewielu artystów potrafiło/potrafi zrobić ze mną to, co grupie Pär Lindh Project udawało się na każdej ich płycie.
    'Gothic Impressions' to debiutancki album projektu kierowanego przez wybitnego klawiszowca. Należy jednak pamiętać, że mając na pokładzie takie talenty, debiutanckość jest tu tylko słowem. Cały materiał jest dojrzały, przemyślany, a połączenia stylowe czy dynamiczne zmiany gatunków wewnątrz jednego utworu są zabiegiem celowym i potrzebnym. Majestatyczność organów pozwala nam w jednej chwili przenieść się w czasy bardzo odległe tylko po to, by nim się tam rozgościmy - przerzucić nas w udeptaną gitarowym brzmieniem industrialną niemalże współczesność. Agresywna finezja niektórych partii wbija w fotel, pozostawiając słuchacza w stanie delikatnej nerwowości, ale i rozkoszy.
    Muzyka Pär Lindh Project z pewnością nie należy do łatwych. Ale gwarantuję, że jeżeli choć raz damy się złapać w jej sieć - nigdy się już z niej na dobre nie wydostaniemy. Ten projekt nie nagrał słabej czy nawet przeciętnej płyty. 'Veni, Vidi, Vici', 'Mundus Incompertus', 'Rondo' czy koncertowe 'Live in America' to gwarancja oryginalności i prawdziwości w każdym calu. To płyty genialne.
    Na koniec, aby tradycji stało się zadość, twórczość PLP polecam ludziom otwartym na nowe brzemienia, oryginalne stylistyczne i melodyczne rozwiązania, a także tym, którzy szukają inspiracji. Bo muzyka Szwedów inspiruje jak żadna inna.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)