SooMood – SooMood (2007)


SooMood – SooMood (2007)

1. Concrete Minds
2. Hidden Calls
3. Eternal Inexistance
4. Let’s Not Die
5. Soomood
6. She Passed Away
7. Land Of Sheeba
8. Liquid
9. Lyrical Outsider
10. Happy Mad End
11. What A Shame


 Bardzo często nową muzykę poznajemy dzięki innym ludziom. Świetna jest zupełna przypadkowość takich odkryć. Nigdy przecież nie wiadomo, jaką muzykę ktoś (często zupełnie obcy) Ci poleci, puści na jakiejś imprezie lub w samochodzie, czy też wreszcie, jaki zespół gdzieś w rozmowie wspomni. Takim właśnie przypadkowym spotkaniem było dla mnie odkrycie krakowskiego zespołu alternatywnego (tak!) SooMood. Kilka lat temu kolega z pracy, podwożąc mnie, puścił w odtwarzaczu tę płytę. A ja się zakochałem. W muzyce, rzecz jasna.
  SooMood to zespół powstały z inicjatywy muzyków zespołów Pudelsi i Homo Twist. Nigdy nie lubiłem takiej muzyki. Ale twórczość SooMood to zupełnie inna historia. Potęga i moc płynie w dużej mierze od charyzmatycznej jemeńskiej wokalistki – Rasm Al-Mashan. Historie, które maluje przy użyciu dwóch języków – angielskiego i arabskiego – brzmią fantastycznie i mocno. A połączenie licznych akcentów muzyki orientalnej ze współczesną muzyką rockową i elektroniczną jest po prostu zjawiskowe i na naszej rodzimej scenie – nadal niezbyt częste.
  Płyta zaczyna się dynamicznie i z energią. Pierwszy utwór (‘Concrete Minds’) nakręcony orientalną przyśpiewką, bogatym i twardo akcentowanym tekstem potrafi fajnie rozruszać słuchacza. Kolejny (‘Hidden Calls’) to już bardziej wyważona, refleksyjna opowieść. Miła dla ucha melodia i ten mocny, świetny głos Jemenki!
  Cały album jest bardzo zróżnicowany stylistycznie. Jest ciepło i melancholijnie, bywa szybko i agresywnie. Jest śpiew, nucenie ale nie brakuje też recytacji. Jest bardzo interesująco, a konstrukcyjnie – niejednorodnie.
  Moimi ulubionymi utworami z tej płyty są: ‘Concrete Minds’ – za to, co już wyżej napisałem; ‘Eternal Inexistance’ – za siłę przekazu i znów, wschodni zaśpiew; tytułowy ‘SooMood’ za kwintesencję muzyki zespołu, potężny etniczny impuls i klimat; ‘She Passed Away’ – za smutek, wyrażony naprzemiennie, nostalgicznym śpiewem i funkowym niemalże uderzeniem basu i perkusji. Na uwagę zasługują też ‘Lyrical Outsider’ za swój bardzo rockowy (główny riff bardzo mi się z Hey’em kojarzy) charakter i genialne zwieńczenie całej płyty - arcyuczuciowy i przyprawiający o dreszcze utwór ‘What A Shame’.
  Wszystko to, co dzieje się na płycie ‘SooMood’ jest zjawiskowe. Jakbym się nie starał, nie jestem w stanie się do niczego przyczepić. No, może tylko do tego, że (o ile mi wiadomo) nic więcej od 2007 roku nie wydali. SooMood to projekt bardzo ciekawy i, jak już gdzieś wyżej pisałem, na skalę naszego rynku – oryginalny. Poprzez swoją egzotykę i mocno rockowy (choć na szczęście, nienachalny) charakter, nie ginie w gąszczu pop-rockowych chwastów namiętnie produkowanych przez współczesne ‘gwiazdy’ muzyki. Jest to muzyka, która porwie nawet tych, którzy noszą w sobie głównie metalowy mrok i ciężar.
  Płytę ‘SooMood’ polecam ludziom ceniącym muzyczną wielowymiarowość. Lubiącym dźwiękowe kolaże, silne etniczne wpływy i niesztampowe rozwiązania. To płyta i spokojna, i agresywna. Tak ciepła i bliska, jak i chłodno zdystansowana. To wreszcie, płyta tak niebanalna, że każdy kto choć trochę lubi muzyki ‘szukać’, przynajmniej raz po nią sięgnąć powinien. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)