Bez względu na to jak bardzo jakiś zespół lubię, to niemalże zawsze ma on w swojej dyskografii przynajmniej jedną płytę, która mi się nie podoba, która mnie wkurza, której po prostu unikam. Ma to zapewne związek z rozwojem tych artystów, z różnymi etapami ich twórczości. Bo tak, na zdrowy rozsądek, jak ktoś szuka swojego stylu czy eksperymentuje to musi liczyć się z ryzykiem mniejszego (lub braku) zrozumienia ze strony fanów. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w dzisiejszym wpisie. Gojira to zespół, który uwielbiam, który zagrał najlepszy koncert na jakim w życiu byłem, który wreszcie, ‘popełnił’ nielubiany przeze mnie debiutancki album ‘Terra Incognita’. Dariusz, który tę właśnie płytę zaproponował, doskonale o moim podejściu do niej wiedział. Ale nic to, nie tak łatwo mnie zniechęcić, więc nie pozostaje mi zatem nic innego, niż się z nią zmierzyć. ‘Terra Incognita’ to dla mnie twardy orzech do zgryzienia. Nie przemawia do mnie jej brzmienie, wokal, część...