PŁYTA CZYTELNIKA - Audioslave - Audioslave (2002)
Audioslave
- Audioslave (2002)
1.
Cochise
2. Show
Me How to Live
3.
Gasoline
4. What
You Are
5. Like
a Stone
6. Set
It Off
7.
Shadow on the Sun
8. I Am
the Highway
9. Exploder
10.
Hypnotize
11.
Bring ’em Back Alive
12.
Light My Way
13.
Getaway Car
14. The
Last Remaining Light
Kolejna propozycja ‘Płyty Czytelnika’ dotarła do mnie w
zeszłym tygodniu od Antoniego, który w swoim mailu poprosił o opisanie
debiutanckiego albumu supergrupy Audioslave ale patrząc nań, przede wszystkim,
przez pryzmat muzyki przyjaznej dla prowadzenia samochodu. Ja w chwili czytania
wiadomości zdałem sobie sprawę, że to kolejny artysta, o którym zapomniałem. A
mówiąc artysta, mam tu na myśli przede wszystkim charyzmatycznego wokalistę,
Chrisa Cornella, którego głos uwielbiam bez względu na to, czy mówimy o
Soundgarden, Audioslave czy jego solowych dokonaniach. I choć wpis ma dotyczyć
Audioslave to wybaczcie, Drodzy Czytelnicy, jeżeli momentami będę bardziej
skupiał się na umiejętnościach Cornella, niż muzyce zespołu jako takiego.
Antoni pisał, że
temat muzyki do samochodu wpadł mu do głowy po przeczytaniu recenzji Everlasta.
Dodał też, z czym się absolutnie zgadzam, że muzyka w samochodzie rządzi się
swoimi prawami. Że nawet, jeśli na co dzień w domu słuchamy najcięższego
metalu, to w aucie wolimy coś lżejszego, bardziej selektywnego, rytmicznego i
melodyjnego. Z pewnością ma to coś wspólnego z naszym mózgiem, który podczas
skupienia i koniecznej podzielności uwagi potrzebuje bardziej przystępnego
muzycznego tła. Przynajmniej tak mi się wydaje.
‘Audioslave’ to
płyta interesująca. Przede wszystkim, powtarzać to będę pewnie do znudzenia,
dzięki głosowi wokalisty. Ale warta uwagi jest całość, jej brzmienie, charakter
i melodyka. To płyta, jak na rock, dość brudna. Nie ciężka, a brudna właśnie.
Sporo zamieszania robią tu intensywnie eksploatowane blachy. W połączeniu z przykurzonym,
lekko przesterowanym brzmieniem gitar daje to niemalże garażowy efekt. Ale co
odróżnia ją od takiego właśnie nagrania, to świetna selektywność i równowaga
między liniami instrumentalnymi. Wszystko to staje się dzięki temu smaczne i łatwo przyswajalne.
To bardzo lekka płyta, którą z pewnością polubią (jeżeli już tego nie zrobili)
także nie-metalowi (czy nie-rockowi) słuchacze. Właśnie, to przypomniało mi
(taka dygresja) jedną z solowych płyt Cornella – wydaną w 2009 roku ‘Scream’,
której premiera odbiła się niemałym echem w środowisku. A wszystko przez
ucieczkę od rockowych podkładów wprost w ramiona szeroko rozumianego (ale i
jakościowo, najlepszego) popu. Dlaczego najlepszego? Bo zaaranżowanego przez
samego Timbalanda, który, trzeba mu to oddać, świetnym popowym producentem
jest. Na jego plecach niejedna gwiazda zabłysnęła (lub blask swój, lekko już
przygaszony, odzyskała). Ale do brzegu – chodzi mi o to, że ten niesamowicie
charakterystyczny, ostry, zachrypnięty i krzykliwy lekko głos świetnie się
(moim zdaniem) sprawdził i w takiej konwencji. Przyznaję się bez bicia,
słuchałem tej płyty w kółko czas jakiś. I tak, słuchałem jej zazwyczaj właśnie
podczas prowadzenia samochodu. Osobiście, tę wersję Cornella za kółkiem
preferuję. Nie wydanie Audioslave czy Soundgarden.
Podoba mi się na
omawianej dziś płycie równowaga. Rasowy rock idealnie wyważony jest z
klimatycznymi, wprowadzającymi w lekką melancholię balladami. I to właśnie te
ballady najbardziej przeszkadzałyby mi podczas prowadzenia auta. Kojąc, mogłyby
uśpić. A to już niefajne. Kiedy jesteśmy w trasie powinniśmy jednak być w
stanie nieustającego zainteresowania tym, co leci z głośników. Dlatego ostatnio
gdy jeżdżę, słucham między innymi Leprous, wspominanego już dziś Everlasta, Siddharty,
Queen, Strachów Na Lachy (tak!), a nawet totalnie popowego Niemca – Xaviera Naidoo
(ale to już zasługa żony). Cięższy metal męczy
niezmiernie i rozprasza, a zbyt wolna, smętna muzyka – usypia i zawiesza. Paradoksalnie,
pop i tzw. muzyka radiowa świetnie się do tego nadają. Tak uważam.
Kończąc wątek
debiutanckiego krążka Audioslave – to świetny rock na każdą okazję. To klasa
wokalu i niezły kunszt instrumentalny. To muzyka, która trafia w szerokie gusta,
przez co ani nie jest wyszydzana w ortodoksyjnych rockowo-metalowych kręgach,
ani nie jest piętnowana w komercyjnych mediach. To taki złoty środek, brakujący
element, który scala dwa skrajnie różne światy i nie pozwala im zapomnieć, że
jakby nie spojrzeć, to zawsze najważniejsza jest muzyka. Mam nadzieję, że
pomysłodawca dzisiejszej płyty choć w części się ze mną zgodzi.
Wiadomość
Antoniego zawierała jeszcze coś. Pewien pomysł na nowy dział Antylogii, który
dotyczyłby muzyki do samochodu. Co myślicie na ten temat? Jeżeli ten pomysł Wam
się podoba to czekam na maile z propozycjami takowych wydawnictw. Niezmienny
adres to: moja.antylogia@gmail.com, a tytułem wiadomości do mnie niech będzie:
‘Auto-muzyka’. Zapraszam serdecznie!
Widzę, że może uda mi się zapoczątkować tutaj nową serię płyt do auta, gdzie w zupełności się zgadzam, że muzyka w naszej maszynie rządzi się zupełnie innymi prawami :)
OdpowiedzUsuńWracając do recenzji, to zgadzam się z większością, i strasznie mi miło zobaczyć jak odmiennie patrzymy na ten zespół, dla Ciebie Michale w głównej mierze z tego co wyczytałem wrażenie robi wokalista i jego głos. Dla mnie z kolei przebija go trójka z RATM. Nie żebym coś ujmował Chrisowi, bo świetnie się sprawuje i ma świetny głos (chodź Soundgarden znam pobieżnie, a jego solowe dokonania jakoś mnie nie przekonują), ale dla mnie "zajawka" Audioslave, zaczęła się od RATM i wokalistę, traktowałem jako miły dodatek do tej trójki, zawsze po cichu licząc na powrót Zacka. W najbliższym czasie postaram się podesłać znowu jakąś płytkę do auta najpierw ją testując za kółkiem. Choć przynajmniej jednego jestem pewien, jadąc ostatnio z naszym kolegą Dariuszem będąc pasażerami, do Lwowa, gdzie kierowcą był nasz kolega, który katował nas hitami disco polo przez całą drogę. Śmiało mogę stwierdzić, że po paru piwkach i tak nie dało się tego słuchać i w myślach wił się bohater teledysku Korna "Right Now"
Pozdrawiam :)
Cieszę się, że recenzja się podobała. No i, bardzo dziękuję za poddanie pomysłu płyty do samochodu. Jest szansa, że się przyjmie, bo jedną propozycję takowej już dostałem :)
UsuńPozdrawiam i zapraszam do dalszego czytania bloga!