PŁYTA CZYTELNIKA - KAT - Oddech Wymarłych Światów (1988)


KAT - Oddech Wymarłych Światów (1988)

1. Porwany obłędem
2. Śpisz jak kamień
3. Dziewczyna w cierniowej koronie
4. Diabelski Dom, cz.II
5. Mag-Sex
6. Głos z ciemności
7. Bramy żądz


    Są takie płyty i tacy wykonawcy, o których z własnej woli nigdy bym na Antylogii nie wspomniał, a i wolałbym nie musieć ich opisywać jako ‘Płyty Czytelnika’. Ale cóż, stało się i taką właśnie płytę zaserwował mi do zrecenzowania Filip. Zatem postaram się możliwie jak najbardziej obiektywnie i rzeczowo rozprawić się z polską metalową klasyką (legendą?), drugą płytą formacji KAT – ‘Oddech Wymarłych Światów’. Zapraszam serdecznie do lektury!

  Żeby uściślić – nie lubię KATa. Jedyna ich płyta, którą uznaję to ‘Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach’. Poza tym, delikatnie mówiąc, nie przepadam. Męczy mnie ta muzyka. Choć, w sumie może męczy mnie tylko Kostrzewski, ale na tyle mocno, że nie jestem w stanie dać KATowi szansy? Coś w tym chyba musi być.
  Jednakże, żeby ta recenzja miała choć śladowe ilości profesjonalizmu, musiałem ‘Oddech Wymarłych Światów’ przesłuchać. I to nie jeden raz. Jakoś dałem radę, choć nie ukrywam, że momentami było trudno. Dlaczego? Irytujący głos Kostrzewskiego w połączeniu z totalnie bezsensownymi, przekolorowanymi i... naiwnymi tekstami działa na mnie jak płachta na byka. Naprawdę, niewiele rzeczy tak mi działa na nerwy jak właśnie jego głos (i teksty). A muzyka? Tu jest znacznie lepiej, choć bez przestawienia się na brzmienie końca lat osiemdziesiątych się nie obeszło. Gitary i perkusja to dla mnie... Metallica! Od pierwszych chwil dopadło mnie intensywne i nachalne skojarzenie z ich (skądinąd, świetnym) albumem – ‘Ride The Lightning’. To po prostu kawał porządnego i rasowego thrash metalu! Jakby to trochę może przearanżować i (koniecznie!) zmienić wokalistę, to byłoby to coś, co być może nawet bym polubił! A tak, to trochę bezbarwny i nie wytwarzający żadnych głębszych odczuć twór, który męczy i do którego nie będę chciał nigdy wracać.
  Nie będę się rozwodził na temat konkretnych utworów, bo to bez sensu. Żaden kawałek mi się nie podoba, żaden nie powoduje przyspieszonej pracy serca. Wszystkie za to są mi absolutnie obojętne. Wiem, że narażam się teraz pewnie wielu fanom metalu, bo przecież KAT jest ważny, KAT jest legendą, KAT wyznaczył trend, KAT wpłynął na polski metal, ble, ble, ble. KAT dla mnie jest tak ważny, jak Justin Bieber. To znaczy... kto?
  Wiem, że należy mieć szacunek do pewnych artystów, bo bez nich dany nurt by zapewne nie miał takiej formy, do jakiej wyewoluował. I ten rodzaj szacunku do KATa mam, choć go może na pierwszy rzut oka, Drodzy Czytelnicy, nie dostrzegacie. Niemniej, nie zamierzam udawać, że w związku z tym takie granie lubię, ten wokal mi odpowiada, a z tymi tekstami się utożsamiam. Stwierdzenie choć jednej z tych rzeczy byłoby z mojej strony obłudą i hipokryzją. A tego, po prostu nie chcę. Komu się KAT podoba, ten niech sobie go nadal słucha. Kogo Kostrzewski kręci, ten niech nadal przebywa w tej euforii. Kogo, wreszcie, teksty Romana inspirują, ten... ma coś z głową. Serio.
  Dziękuję za wszystkie propozycje płyt, które podesłaliście. Akcja trwa nadal, więc śmiało! Przypominam także o nowym dziale - 'Muzyka za kółkiem' - w którym pierwsza recenzja już wkrótce! Pamiętajcie – czytamy, polubiamy, komentujemy i polecamy znajomym!


Komentarze

  1. Rozmawiając dzisiaj z Autorem dowiedziałem się, że jak był mały to jedna okrutna ciotka(wiecie stary dom, chuda wysoka ze szpiczastym nosem) puszczała mu czytanie Bibli satanistycznej przez Kostrzewskiego i On się do dzisiaj tego głosu boi. Dlatego zapewne przesłuchał tylko płyte z wyłaczonymi głośnikami, a dżwięk oceniał po falowaniu equalizera xd A tak na poważnie to rozumiem, że każdy ma gust swój i jak czegoś nie lubi to nagle nie polubi o taka sentencja :) Ja mam wielki sentyment do Kata bo to było moje pierwsze spotkanie z taką muzyką, pierwszy koncert (5kl podstawówki) i w jakiś tam sposób mnie to całe szataństwo fasynowało, bo rozumiałem teksty bo były harcorowe jak dla mnie i to wszystko jakoś tak współgrało dzisiaj słuchając wszelakiej muzyki (z naciskiem na rock) czasem z sentymentem wracam do piosenek głos ciemności, 666, porwany obłędem czy odi profanum vulgus. Jak by nie było dzięki za tekst (szykuje kolejne płyty:p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem z kim rozmawiałeś, ale na pewno nie ze mną ;-) ale fakt, zapomniałem, że akurat biblia szatana w wykonaniu KATa też była spoko ;-) tak czy siak, cieszę się, że się podobało. I czekam na kolejne wyzwania! ;-)

      Usuń
  2. Kompletnie nie rozumiem fanomenu KATA ,a slysząc glos Kostrzewskiego jedyne co czuję to mega KATusze ;) tak bardzo to chyba jedynie pałam nienawieścia do Iron Maiden ! Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w pełni. Jedynie, co według mnie należy, to mieć do obu zespołów jakiś tam szacunek i uznanie za ich wkład w rozwój nurtu - czy to u nas na podwórku, czy to na całym (metalowym) świecie ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)