In Flames – Come Clarity (2006)
Jest wiele zespołów, których twórczość można wyraźnie
podzielić na etapy. I na ogół, przynajmniej jeden z tych etapów jest do bani.
In Flames także ma takie etapy w swojej historii: pierwszy fantastyczny - od
początków zespołu do płyty ‘Clayman’. I drugi, niewarty w zasadzie wspomnienia,
od tamtego czasu aż do dziś. Ale jest wyjątek. Wśród nieciekawej, wtórnej i nic
nie wnoszącej muzyki, którą od kilku lat uprawiają, udało się Szwedom nagrać jeden
świetny album, z niesamowitą energią i kopnięciem. I o tym właśnie wydawnictwie
dziś chcę Wam opowiedzieć.
‘Come Clarity’,
bo o niej będzie mowa, to ósma studyjna płyta In Flames. Polubiłem ją od
pierwszego przesłuchania w 2006 roku. Dlaczego? Bo jest tak bardzo
energetyczna! Bo ma nie nudzącą się melodykę. Bo, co i rusz, pokazuje pazur.
Nie wiem na ile to melodyjny death metal, a na ile jakaś jego alternatywa. To
nieistotne. Ważne, jak działa na Słuchacza. Pamiętam, że wałkowałem ją w kółko,
na przemian z ‘Stabbing The Drama’ Soilwork. Taki, widać, miałem wówczas
energetyczny klimat.
Ten album jest
także taką nieśmiałą próbą stylistycznego nawiązania do ‘starego’ In Flames.
Jest niekomercyjnie ciężko i agresywnie. Próżno tego szukać na późniejszych
płytach zespołu. Szkoda, że muzykom starczyło siły i determinacji tylko na
‘Come Clarity’. Ale cóż, nawet jeśli miałbym do końca życia słuchać tylko
jednej płyty In Flames, to byłaby to
właśnie ta ósma płyta. I choć teraz już niezbyt często, to jednak regularnie do
niej wracam.
Generalnie,
twórczość In Flames to muzyka prosta, niewymagająca skupienia czy specjalnej
atencji. Ot, dynamiczna i pozytywna bardzo naparzanka. ‘Come Clarity’ jednak ma
w sobie coś więcej. Coś, co przykuwa uwagę i każe nam jeszcze raz i jeszcze
raz, i jeszcze raz jej posłuchać. I to wielka siła tej płyty. Późniejsze
dokonania zespołu są tylko marną (i nieudaną) kopią tego, co udało im się w
2006 roku stworzyć.
Nie będę się
skupiał na opisywaniu utworów – cała płyta jest warta poznania. Bez względu na rodzaj metalu jaki
lubicie, każdy z Was z pewnością tę płytę polubi. Tak, to dobre słowo – polubi.
Bo ona jest po prostu fajna. Polecam ją wobec tego absolutnie wszystkim. Nastroi
pozytywnie, pozwoli się wyładować i przeniesie w inny, trochę bardziej szalony
świat. A tego przecież potrzebuje (od czasu do czasu) każdy z nas.
1. Take This Life
2. Leeches
3. Reflect the Storm
4. Dead End
5. Scream
6. Come Clarity
7. Vacuum
8. Pacing Death's Trail
9. Crawl Through Knives
10. Versus Terminus
11. Our Infinite Struggle
12. Vanishing Light
13. Your Bedtime Story Is Scaring Everyone
Komentarze
Prześlij komentarz