PŁYTA CZYTELNIKA - Amorphis - Elegy (1996)



  Jestem bardzo wdzięczny Grzegorzowi za dzisiejszą propozycję płyty. Amorphis to zespół przeze mnie zdecydowanie niedoceniany. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego przez te wszystkie lata nie odegrał żadnej znaczącej roli w moim życiu. Ale bardzo tego żałuję. A żałować zacząłem całkiem niedawno (niebywałe, ale naprawdę Amorphis zniknął z mojego muzycznego świata), w momencie, w którym w swe ręce dorwałem ich najnowszą (i świetną!) płytę – ‘Under The Red Cloud’. Dziś jednak, na prośbę Czytelnika, zajmiemy się płytą niemalże dwie dekady starszą – ‘Elegy’. Serdecznie zapraszam.
    Muzyka Finów jest bardzo charakterystyczna, niejednorodna i przyciągająca uwagę. Ciężko zatem przypisać ich do jednego tylko rodzaju metalu. Słychać tu bowiem i doom metal, i wyraźne choć nienachalne motywy progresywne, da się także wyróżnić wpływy lekko death’owe. Ta różnorodność kompozycyjna znakomicie wpływa na słuchacza. Sprawia, że nawet wielokrotne przesłuchiwanie płyty nie nuży, a wręcz przeciwnie – pozwala usłyszeć coraz to nowe smaczki. Uwierzcie, wiem co piszę – słucham ‘Elegy’ w zasadzie bez przerwy od kilku dni i, naprawdę!, daleko mi jeszcze do znudzenia. To fantastyczne!
  Trzecia studyjna płyta finów jest z gatunku tych, które bardzo lubię i uważam za bardzo potrzebne. To płyta, na której słychać mnóstwo wpływów innych artystów. Lub, co niewykluczone, zważywszy na zacny już wiek tego wydawnictwa, która taki wpływ na innych wywarła. To jest siła dobrej i rasowej muzyki. Brak kompleksów i pełna świadomość własnej wartości. Bo, jakkolwiek paradoksalnie może to zabrzmieć, można idąc wydeptaną już ścieżką, jednocześnie wytyczać nową. To dla mnie synonim twórczości Amorphis. Ciekawe czy ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, się ze mną zgodzi?
  Od pierwszych dźwięków słyszę tu wiele lubianych przeze mnie zespołów. Jest wyraźny orientalizm i progresja Aghory, jest mrok i smutek Paradise Lost, nie sposób nie ulec częstemu Opeth’owemu klimatowi. Wszystko to jednak zbudowane jest na wyraźnym, nienaruszonym fundamencie oryginalnego stylu Amorphis – rasowym doom metalu. Stąd niesamowita moc i atmosfera tej płyty. Ja jestem nią oczarowany. Naprawdę!
  Rzecz jasna, zdarzają się drobne potknięcia czy niekonsekwencje. Tu i ówdzie gitarowa melodia jest albo zbyt cukierkowa (naiwna?), albo znów niepotrzebnie zapętlona. Wokal, choć zasadniczo świetny, też bywa nierówny. Ale myślę, że szósty rok istnienia zespołu (bo wtedy ‘Elegy’ wydano) to był jeszcze czas szukania własnego stylu. Należy zatem mu wszystko (albo większość) wybaczyć. Bo zestawiając wszystkie za i przeciw, i tak wyjdzie nam, że to album świetny. I jak na tamte czasy, bardzo świeży i odkrywczy. Korci mnie cały czas, żeby zrobić mały wtręt i odnieść się do tej płyty, w kontekście ich najnowszego wydawnictwa. Oprę się jednak pokusie i ograniczę tylko do stwierdzenia, że nie ważne czy mówimy o Amorphis sprzed dwudziestu lat, czy o tym współczesnym – to zawsze jest klasa, kunszt i ta iskra, której potrzeba, by być artystą wielkim i kompletnym.
  Dużo dziś optymizmu, nieprawdaż? Ale nie potrafię inaczej, niż w ten właśnie sposób się do tej muzyki odnieść, jeżeli chcę pozostać w zgodzie z własnym sumieniem. Celowo nie opisuję konkretnych utworów, byście sami mogli się wsłuchać w całość i wybrać coś dla siebie. Powiem tylko, że moje ulubione to ‘Better Unborn’, ‘My Kantele’, ‘Cares’, ‘Elegy’ i ‘Relief’.
  Na zakończenie, gorąco Was zachęcam do przesłuchania (nie raz!) ‘Elegy’. A, jeżeli macie tylko ochotę i czas, to proponuję Wam odsłuch porównawczy – ‘Elegy’ i ‘Under The Red Cloud’ na przemian. Efekt (co gwarantuję Wam ja!) powalający. Dla takiego oddziaływania muzyki to wszystko robię. Taką muzykę najbardziej kocham.
  Pamiętajcie, że ‘Płyta Czytelnika’ jest akcją stałą, bez daty zakończenia, więc śmiało, w każdej chwili, jeśli tylko najdzie Was ochota, wysyłajcie swoje propozycje na adres: moja.antylogia@gmail.com. A ja wracam do Amorphis…

1. Better Unborn
2. Against Widows
3. The Orphan
4. On Rich and Poor
5. My Kantele
6. Cares
7. Song of the Troubled One
8. Weeper on the Shore
9. Elegy
10. Relief
11. My Kantele (acoustic reprise)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)