Thy Disease – Anshur-Za (2009)


Thy Disease – Anshur-Za (2009)

1. Blame
2. Code Red
3. Collateral Damage
4. Nightmare Scenario
5. Moral Supremacy
6. Fog of War
7. Freedom for Anshur-Za
8. Generals’ Speech
9. Rotten Structure
10. Salah-Dhin
11. Sinner in Me (Depeche Mode cover)
12. Frozen (Madonna cover)


  Dziś powrót na krakowską scenę. Płyta zespołu, do którego zawsze miałem sporo sympatii. Zespołu, jako support którego nawet udało mi się raz (w szeregach Vae Victis), sto lat temu, na kieleckich juwenaliach zagrać. Wreszcie zespołu, którego dwóch byłych członków zawsze darzyłem sporym szacunkiem – Maćka Kowalskiego za kawał świetnej perkusyjnej mocy (i wspólny, krótki epizod w ‘Fangorn’) i Kubę Kubicę za potężny klawiszowy umysł i nieograniczoną niczym, muzyczną wyobraźnię. O obecnej twórczości Thy Disease nie będę nic mówił – po prostu mi się nie podoba.
  Od 2002 roku, czyli od premiery drugiego albumu zespołu, ‘Cold Skin Obsession’, do wydania omawianej dziś płyty, twórczość Thy Disease śledzę i, z niekłamaną przyjemnością, do niej wracam. To naprawdę industrialny death metal na wysokim poziomie. Zespół nigdy nie miał się czego wstydzić – klasowa perkusja, zaskakujące elektroniczne smaczki i aranże z nieźle do tego doklejonymi gitarami czyniły z całości produkt bardzo dobry, profesjonalny i, w odbiorze, bardziej zachodni niż polski. A to wielki komplement.
  ‘Anshur-Za’ to kontynuacja i rozwój stylu, który krakowianie skutecznie i z pasją uprawiają już od kilku lat. Każdy utwór opiera się na solidnym elektronicznym rusztowaniu. Z łatwością słychać, że tworzenie muzyki zaczyna się tu na ogół właśnie od klawiszy. I to wielka zaleta. Bo w odwrotnej konfiguracji mogłoby tu dojść do niepotrzebnych elektronicznych kompromisów. A to wypaczyłoby całość. To, że wszyscy muzycy zespołu znają się na swojej robocie jest oczywiste. Mniej oczywiste, a bardzo ważne jest to, że świetnie się wszyscy uzupełniają i wspomagają. Bo przecież nie chodzi o to, by być wirtuozem, a nie umieć ‘grać zespołowo’. Oni to umieją. (Czas teraźniejszy, który się tu pojawia ułatwia mi pisanie, należy jednak pamiętać, że mówię tu o przeszłej już twórczości zespołu)
  Płyta zaczyna się (‘Blame’) ciekawym, narastającym elektronicznym zagajeniem i płynnie przechodzi w solidny metalowy riff. Cały album jest bardzo konsekwentny i równy. Widać, że muzycy podeszli do sprawy przygotowani i pełni pomysłów. Ja uwielbiam wszystkie te elektroniczne wstawki, melodie czy, po prostu, tła. Utwory ‘Moral Supremacy’, ‘Rotten Structure’ czy ‘Collateral Damage’ są pełne energii i siły. ‘Moral Supremacy’ i ‘Nightmare Scenario’ dotrzymują narzuconego tempa, utrzymują wysoki poziom i porywają pozytywną falą. A mój ulubiony, ‘Freedom for Anshur-Za’, przenosi w inny, brutalny nieco, muzyczny świat, w którym ciężkie gitary i głęboki growl co jakiś czas ustępują miejsca (lub się nim dzielą) świetnemu, czysto recytowanemu refrenowi: ‘We'll take the profit of you / We'll suck every last drop of your blood / Like it on not, you'll have to be free...
  Bardzo fajny pomysł mieli muzycy Thy Disease na zakończenie tej płyty. Wrzucenie niezłych coverów odsłania trochę inne ich, death metalowców, oblicza. Przeróbka ‘Sinner in Me’ Depeche Mode nie porywa specjalnie i nie jest może w żaden sposób odkrywcza, ale już przearanżowany hit Madonny, ‘Frozen’, jest absolutnie świetny, o czym świadczyć może chociażby jego popularność w Sieci. Taki sposób na zamknięcie, skądinąd dobrego albumu, uważam za bardzo trafiony.
  Muzykę zawartą na ‘Anshur-Za’ polecam wszystkim fanom elektroniki w metalu. W porównaniu z opisywanym już gdzieś tutaj The Kovenant, jest więcej ciężaru, a mniej elektroniki. Niemniej, nadal tę płytę można nazwać industrialną. Wiele się na niej dzieje, często jest zaskakująco i barwnie. To bardzo dobra i profesjonalna produkcja. A fakt, że to zespół polski (krakowski!) dodaje tylko smaku podczas delektowania się jego muzyką.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)