Limbonic Art – In Abhorrence Dementia (1997)
Limbonic Art
– In Abhorrence Dementia (1997)
1. In
Abhorrence Dementia
2. A Demonoid
Virtue
3. Descend to
Oblivion (bonus track)
4. A Venomous
Kiss of Profane Grace
5. When Mind
and Flesh Departs
6. Deathtrip
to a Mirage Asylum
7. Under
Burdens of Life's Holocaust
8. Abyssmal
Necromancy (bonus track)
9. Oceania
(Instrumental)
10. Behind
the Mask Obscure
11. Misanthropic Spectrum
Wyobraźmy sobie ciemną, gwieździstą noc na leśnej polanie. Cisza absolutna,
przerywana, co i rusz, nie zawsze rozpoznawanymi odgłosami zwierząt czy roślin. Atmosfera niepokoju, oczekiwania i
jakiejś niezrozumiałej ekscytacji. Głowa zadarta do góry, oczy wpatrzone w
gwiazdy, a zza nas nieśmiało docierają coraz to wyraźniejsze dźwięki. ‘In
Abhorrence Dementia’ zaczyna grać... Niepokój narasta, przestajemy odróżniać
dźwięki przyrody od dźwięków z płyty. Atmosfera robi się coraz gęstsza i wtem,
łagodna, kołyskowa niemal melodyjka przywołuje nas do rzeczywistości, by zaraz
potem ciąć black metalowym riffem. O ‘takiej’ właśnie płycie będzie dziś
mowa.
Nietypowy początek dzisiejszego posta ma za zadanie pokazać, jak postrzegam
drugi studyjny album norweskiej grupy Limbonic Art. To płyta pełna wspomnień,
magii i klimatu. To nie jest zwykły, agresywny i bezduszny black metal lat
90-tych. To podróż w inny wymiar, do innego świata. I co bardzo ważne, to
podróż, którą jedni chcą odbywać regularnie, a inni nie chcą z niej nigdy
wracać.
Na tej płycie jest wszystko, co można sobie wymyślić: niezidentyfikowane
dźwięki, oryginalne klawiszowe barwy, krzyki, jęki i bardzo demoniczny, ciężki
wokal. Jest szybko i dynamicznie, ale nie nudno. To chyba urok eksperymentów z
brzmieniami i, często nieoczekiwanymi, melodiami. Wszystko to ładnie składa się w całość.
Prócz otwierającego, tytułowego utworu ‘In Abhorrence Dementia’ uwielbiam
bezgranicznie i bezkrytycznie ‘A Venomous Kiss of Profane Grace’. Za początkowy
klawiszowy riff, akcentowany fletem, za stuprocentowo blackmetalowy pazur i
obraz, który te dźwięki malują przed oczami. Jest tu radość i smutek, żal i
ekstaza, miłość i nienawiść. Słowem, jest tu wszystko. Bardzo lubię też ‘When
Mind And Flesh Depart’ za swoją monumentalność, nieprzenikniony mrok i
niekwestionowaną prawdziwość. Warto także zwrócić uwagę na wolniejszy,
tajemniczy ‘Deathtrip to a Mirage Asylum’, fantazyjny, sarkastyczny nieco (melodyjnie)
‘Abyssmal Necromancy’ czy kosmiczny lekko w odbiorze i mistyczny ‘Misantrophic
Spectrum’. Wszystkie te utwory są na swój sposób arcydziełami.
Największa i niezaprzeczalna siła Limbonic Art to partie klawiszowe. To
symfoniczny black metal pełną gębą. Oryginalne, niespotykane i zaskakujące
często pomysły na użycie tego instrumentu to majstersztyk. Ta płyta osiąga w tym
roku swoją pełnoletność, a próżno szukać tak świetnych brzmień w dzisiejszym
blacku. Pewnie, gdyby gitary miały nowocześniejsze brzmienie, a całość została
trochę lepiej wykręcona w studiu, to jestem przekonany, że po dziś dzień,
Limbonic Art byłby niekwestionowanym i niepodzielnym władcą symfonicznego black
metalu na światowej scenie.
‘In Abhorrence Dementia’ polecam fanom niebanalnego black metalu, który
zarazem może być uznawany za klasykę i idealnego przedstawiciela gatunku.
Bogate w pomysły aranże, bezkompromisowa moc i ta, niezbędna przecież, nutka
agresji i ciemności powinny skutecznie przekonać fanów
takiej muzyki do zapoznania się i, w efekcie pewnie, poszerzenia swojej
płytoteki o tę właśnie pozycję.
Komentarze
Prześlij komentarz