Septicflesh - Titan (2014)


Septicflesh - Titan (2014)

1. War in Heaven
2. Burn
3. Order of Dracul
4. Prototype
5. Dogma
6. Prometheus
7. Titan
8. Confessions of a Serial Killer
9. Ground Zero
10. The First Immortal


  Żeby nie popaść w totalną i nieskończoną melancholię, dziś uderzamy znów mocno i bezkompromisowo. Przenosimy się do starożytnej krainy, gdzie sztuka (a w niej i muzyka) ma swój początek. Odwiedzamy dziś spaloną słońcem i leniwą trochę Grecję, gdzie można jednak znaleźć zupełnie nierozleniwiony, a absolutnie ciężki i agresywny black metal. Drodzy Państwo, zapraszam na krótką opowieść o płycie ‘Titan’, absolutnie fenomenalnego zespołu Septicflesh.

  Bohaterka dzisiejszego wpisu to dziewiąta płyta w dorobku zespołu. Kontynuuje i rozwija styl, którym Grecy uraczyli swoich słuchaczy na poprzednim albumie – ‘The Great Mass’ z 2011 roku. A że jest to styl świetny, niesamowicie oryginalny i nietuzinkowy, nie muszę chyba znawców przekonywać. Cała płyta jest bardzo dynamiczna, agresywna i momentami demoniczna. Rewelacyjna.
  Bardzo ciekawe jest bogactwo barw (i, być może, instrumentów), które muzycy wykorzystali do stworzenia tego dzieła. Tak wiele się tu dzieje, że potrzeba kilku (naprawdę!) przesłuchań, aby wyłapać wszystko, co tego wyłapania jest warte. Skomplikowane i często (pozornie) przeładowane riffy (świetna współpraca klawiszowca z gitarami) potęgują efekt odbioru tej muzyki. A jest to często efekt powalający!
  Utwory zostały skomponowane w sposób bardo przemyślany i konsekwentny. Każdy dźwięk jest tu we właściwym miejscu, każda zmiana tempa jest uzasadniona, a każde wokalne przetasowania (raz growl, raz żeńskie chórki) są wpasowane idealnie. Bardzo lubię też to, jak klawiszowiec potrafi wykorzystać swój instrument, by podkreślić lub czasem nawet zdominować motyw. No, i smyki. Od zawsze i pewnie już na zawsze, tak dla black metalu charakterystyczne.
  Kawałki. Jako, że cała płyta jest bardzo równa, niełatwo wyłonić jakichś faworytów. Niemniej, zawsze jest tak, że niektóre utwory lubimy bardziej, jest jakaś chemia i wzajemne przyciąganie. I tak właśnie mam z otwierającym album ‘War in Heaven’, który od razu atakuje siłą i mocą Septicflesha, jakiego najbardziej lubię. Następnie, ‘Order of Dracul’, który przeplata dynamikę z połamaniem i bogactwem klawiszowych podkładów. Kolejny jest ‘Prometheus’, bo mimo niespiesznego początku, nakręca energią i monumentalnością. Do tego klawisze i chóry. Piękne. Bardzo lubię też ‘Confessions of a Serial Killer’, bo to kawał dobrego, agresywnego i szybkiego black metalu.
  Płytę ‘Titan’ szwedzkiego składu Septicflesh polecam wszystkim fanom black metalu. I tym konserwatywnym (na pewno znajdą tu coś dla siebie), i tym lubiącym powiew świeżości, nutkę eksperymentalizmu i szczyptę tajemniczości. Bo to płyta bardzo oryginalna. Świadczy żywo o tym, że wbrew wielu ‘prorokom’, metal się nie skończył i nie drepcze w miejscu, a cały czas szuka, rozwija się i absorbuje.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)