NOWA PŁYTA - Christ Agony - Legacy (2016)




  Zdarzało mi się już zapominać o jakimś zespole. Bywało, że o niektórych artystach przypominałem sobie, gdy pisałem o innych. Jednak, tym razem o zespole przypomniałem sobie dopiero wtedy, gdy zobaczyłem informację, że na początku przyszłego roku zagra koncert w Krakowie. A że koncert promować ma nowy album, to tym bardziej zwróciło to moją uwagę. Bilet na koncert zamówiony, a płyta odsłuchana, więc nie pozostaje już nic innego, jak tylko przedstawić Wam bohatera dzisiejszego wpisu.
    Christ Agony, bo to o nich dziś będzie mowa, to zespół (a w zasadzie jednoosobowy projekt), który zdaje się być jednym z symboli mojej metalowej młodości. Nie, żebym był jakimś ich wielkim fanem. Absolutnie nie. Ale to, co mi się wówczas podobało, to fakt, że mózgiem całego przedsięwzięcia była jedna osoba - Cezary "Cezar" Augustynowicz. Ja od zawsze miałem wielki szacunek do jednostek (i duetów), które potrafiły od początku do końca stworzyć coś dobrego i muzycznie wartościowego. Czymś takim jest dla mnie też najnowsze wydawnictwo "Cezara" - ubiegłoroczny album 'Legacy", który z jednej strony jest całkiem porządnym powrotem na scenę muzyczną, a z drugiej zdaje się być swoistym rozliczeniem się muzyka ze swoim muzycznym dorobkiem. Ze swoim dziedzictwem.
  Nie będę próbował porównywać tego, co na 'Legacy' gra z muzyką, którą Christ Agony wydawało przed ponad dekadą. Nie widzę w tym żadnego celu ani sensu. Ważne według mnie jest to, z czym do metalowego świata "Cezar" wrócił. I w jakim stylu wrócił.
  'Legacy' to z całą pewnością muzyczne wejście z buta. To bezkompromisowe black metalowe łojenie bez cienia kompleksów czy choćby odrobiny rdzy, która po latach mogła gdzieniegdzie się pojawić. Wreszcie, to naprawdę dobry poziom nie do końca może oryginalnego, ale jednak wartościowego grania. 
  Dlaczego nie oryginalnego? Bo słuchając najnowszego dzieła ekipy z Morąga mam wrażenie, że gdzieś to już słyszałem. Każdy utwór ma przynajmniej jeden taki riff, jeden taki patent, który skądś już kojarzę. I to wcale nie jest złe! Wręcz przeciwnie, to świetne, bo pokazuje jak dużą samoświadomość ma "Cezar". To także utrzymuje nas w przekonaniu, że muzyk zjadł zęby na black metalu, będąc przecież jednym z jego pionierów na naszej ziemi ojczystej. Ja, mimo, że na 'Legacy' słyszę wpływy Limbonic Art, Batushki, Dark Funeral, Vesanii czy początków Samaela, to absolutnie ulegam jej magii. Bo, jak dobrze wiecie, lubię, gdy ktoś wzorując się na kimś nie kopiuje go bezmyślnie, a w rzeczywistości go ubogaca czy wręcz, uzupełnia.
  Uwielbiam szybką i surową perkusję na tej płycie. Fascynują mnie tu ciężkie, blackowo selektywne gitary. Urzekają mnie też akustyczne wtręty. A wokal, najnormalniej w świecie, mi się podoba i naprawdę świetnie pasuje do konwencji tego albumu. Choćbym chciał (a nie chcę!), to nie mam się do czego na 'Legacy' przyczepić. Wszystko mi tu gra, a całość wywołuje na mej twarzy uśmiech zadowolenia i satysfakcji. 
  Najnowsze dziecko 'Christ Agony' polecam wszystkim black metalowym patriotom. Bo to świetny polski black metal. Bardzo się cieszę, że Christ Agony wróciło. A jeszcze bardziej się cieszę, że wróciło w takim stylu. Już nie mogę się doczekać koncertu w lutym! Z pewnością zdam Wam z niego (choćby fotograficzną) relację na fejsbukowej Antylogii.

1. Conjuration
2. Sigillum Diaboli
3. Seal Ov The Black Flame
4. Black Blood Ov Universe
5. Devil Worship
6. Coronation
7. The Legacy of Sin & Blood




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)