PŁYTA CZYTELNIKA - Plagiat199 - Do przodu... (2010)
PŁYTA CZYTELNIKA - Plagiat199 - Do przodu... (2010)
1. Proces
2. Wybaczam
3. Moja Dziewczyna
4. Bunt
5. Czarne Loki
6. Vladimir Boudnik
7. Przyjaźń
8. 1000 Słów
9. Obłęd
10. Banał
11. Kot
Na wstępie,
chciałbym powiedzieć, że bardzo cieszy mnie, że czytacie mojego bloga. To dla
mnie naprawdę ważne. Cieszę się także, że są wśród Was osoby bardzo aktywne,
które chętnie i bez zbędnego namawiania, co i rusz podsyłają nowe płyty do
omówienia. Jedną z takich osób jest Justyna, która zaproponowała kolejną już
płytę. Dziękuję bardzo! Postaram się niżej jak najrzetelniej (i najszczerzej)
opisać punkowo-ska-reggae’owy album ‘Do przodu...’, pochodzącego z
Czechowic-Dziedzic składu Plagiat199. Zobaczmy, czy dam radę...
Taki gatunek (czy
też ich mieszanka) muzyki jest mi absolutnie obcy. Żeby było jasne – nie znam
się na takiej muzyce, nie wiem na ile Plagiat199 jest wybitnym jej
przedstawicielem. Postaram się po prostu opisać towarzyszące mi podczas odsłuchów
„Do przodu...’ uczucia. A tych, o dziwo, było bardzo wiele. I często bardzo
skrajne. Zaznaczę, że podszedłem do tej płyty naprawdę otwarty. Bez zbędnych
uprzedzeń. Wyłączyłem nawet w głowie
narzekanie na niedorzeczność nazwy zespołu... Ale po kolei.
Wokal. I tu
pierwsza niespodzianka, bo nie spodziewałem się kobiety za mikrofonem. Barwa
ciekawa, która mi osobiście kojarzyła się momentami z głosem Patrycji
Markowskiej czy dawnej Małgorzaty Ostrowskiej. Niestety, bardzo nierówno
zaśpiewana płyta. Jakby nie do każdego utworu ‘Madziara’ się należycie
przykładała. A szkoda, bo w tej swojej wokalnej surowości może się podobać. Ale
nierówny poziom śpiewu z czasem irytuje, a tak nie powinno być.
Teksty. W
zasadzie są mi dość... obojętne. Nic ciekawego, nic ważkiego. Ot, słowa
piosenek – w końcu każda jakieś mieć musi, nie? Są OK, po prostu. Jedyne co mi
się nie spodobało to początek utworu ‘Kot’. Niepotrzebnie wulgarne i prymitywne
słownictwo, które nijak nie pasuje do pozostałych kawałków. Bezsensowny zabieg.
Za to, dla odmiany, kawałek z Kazikiem (bodajże, ‘Czarne loki’) bardzo fajnie
się udał. Niewymuszony, naturalny i z jajem. Fajny.
Muzyka. Nie będę
się tu rozpisywał o każdym instrumencie z osobna, bo to bez sensu. Taką muzykę
odbieram raczej całościowo. To znaczy, albo mi to gra, albo nie gra. I w
przypadku Plagiatu199... absolutnie mi to gra! Naprawdę. Skoczność ska, punkowa
szybkość i gitarowość oraz śladowe (na szczęście) ilości reggae świetnie
człowieka rozbujają. Bardzo lekko się tego słucha. I jak dla mnie, to idealna
wręcz muzyka do samochodu. Żywiołowa, z (prostą) sekcją dętą i, mimo wszystko,
ciekawym wokalem na pewno nie pozwoliłaby zasnąć za kierownicą. A, że
artystycznie może niewiele ta muzyka znaczy, to nic. I takie granie musi na tym
świecie być. Zawsze lepsze to od cukierkowego popu czy przaśnego disco-polo.
Nieprawdaż?
Podsumowanie.
Druga studyjna płyta Plagiatu199 jest fajna. Tak, to (o dziwo) dobre słowo. Ona
jest fajna, lekka i pozytywna w
odbiorze. Nie ma tu żadnej wirtuozerii. Nie ma też niczego
nowatorskiego czy przełomowego. Jest za to dobry klimat czy to na imprezę, czy
to, jak już wcześniej wspomniałem, do samochodu. Ja chyba zacznę jeździć z nią
w trasy. W zestawie z Poparzeni Kawą Trzy, na przykład. Bo jakoś mi tak do
siebie pasują. ‘Do przodu...’ polecam wszystkim fanom gatunków, które są niej
wymieszane. No, i wszystkim, którzy szukają czegoś skocznego i pozytywnego, a
daleko im do mainstream’owej papki.
Komentarze
Prześlij komentarz