Tvangeste - Firestorm (2003)
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNdG_i7FZ2oj8uyGTjBMd_CGBP7ooVwJh7PBp8ImtLuS1XDaJdP0MkLAAGxiMdKVvtftOEyGk_9hWexntSk9tyuNpP411X95n4WdtUYQvCtp0ryvyY3VJOtmfxiMwd6gBewiQ89J5GnUJg/w400-h400/Tvangeste_Firestorm.jpg)
Dziś zapraszam Was na podróż w czasie. Odwiedzimy Rosję sprzed osiemnastu lat. Wówczas bowiem, w obwodzie kaliningradzkim, kilkoro muzyków z zespołu Tvangeste wydało drugi (i ostatni) album długogrający - niebanalny "Firestorm". Liczę, że podobnie do mnie, dacie się ponieść niewątpliwemu urokowi tego, niedoskonałego jednakowoż, dzieła. Dlaczego? Bo to kwintesencja black metalu tamtych lat, czyli początku XXI w. Jako że wspomniałem o niedoskonałości "Firestorm", to może zacznę od braków właśnie. Pierwszym i najważniejszym zarzutem jest pozostawiający wiele do życzenia mastering. Muzyka nie brzmi źle, ale zważywszy na wielowymiarowość kompozycji i na to, jak wiele się tu dzieje zarówno instrumentalnie, jak i wokalnie, oczekiwałbym czegoś więcej. Z drugiej jednak strony, można teraz, po tych niemal dwudziestu latach od premiery uznać, że to taki urok ówczesnych nagrań. Wiele osób to łyknie, mniemam. Uwaga numer dwa (ostatnia) jest z jednej strony wa