PŁYTA CZYTELNIKA – Blue Foundation – Life of a Ghost (2007)


Blue Foundation – Life of a Ghost (2007)

1. Stuck In A Hard Place
2. Enemy
3. Eyes On Fire
4. Distant Dreams (Voices)
5. Little By Little
6. Stained
7. Ghost
8. Talk To Me
9. Empty Wall
10. Hero Across The Sky
11. Watch You Sleeping
12. Equlibrium


  Po małej przerwie wracam do Was, Moi Drodzy, z kolejną czytelniczą propozycją. To ponownie zasługa bardzo aktywnej Justyny. Tym razem jednak jest to propozycja zupełnie nie metalowa. Nawet niezbyt rockowa. Jest to propozycja, jak dla mnie (delikatnie mówiąc), dziwna. Ale zobaczmy, co udało mi się wycisnąć z przedostatniej płyty Duńczyków z Blue Foundation – ‘Life of a Ghost’.
  Pierwszy odsłuch i ... pierwszy grymas. Dlaczego? Bo tak bardzo zajechało mi Depeche Mode i (odrobinę) Pet Shop Boys. A ja obu tych zespołów szczerze i bezgranicznie... nie znoszę. Nie pytajcie, dlaczego. Od zawsze tak mam. Obie te kapele (i mnóstwo innych) zawsze omijałem szerokim łukiem - wyłączałem odbiornik, jeśli jakiś ich utwór puszczano właśnie w TV czy radio. Zawsze miałem z nimi jakieś mało męskie skojarzenia. Może to głos wewnętrznego homofoba przeze mnie w tych momentach przemawiał? Ciężko stwierdzić. Ciężko też mi było przez ‘Life of a Ghost’ przebrnąć. A przecież musiałem (żeby było rzetelnie) przesłuchać ten album kilka razy. Bolało...
  Kolejne odsłuchy i ... coraz bardziej irytujący, bezbarwny i niesamowicie zniewieściały męski wokal. Nie lubię. Na szczęście, są momenty, w których mikrofon przejmuje kobieta. I takie utwory jak ‘Little By Little’ czy ‘Ghost’ jestem jeszcze w stanie przyswoić. Ten pierwszy nawet zaczynałem (bardzo, bardzo powoli) lubić... Ale (na szczęście?) wcześniej skończyłem odsłuchy niż to się stało. Męcząco...
  Ogólnie rzecz traktując, płyta jest raczej nudna. Nic w niej nie znalazłem ani porywającego, ani odkrywczego. Nic też nie przyspieszyło bicia mojego serca. Jedyne emocje jakie towarzyszyły mi przy słuchaniu płyty Blue Foundation to znudzenie i zmęczenie. A, kurczę, starałem się być otwarty. Niestety, nie ‘zażarło’. Ale cóż, z gustem (zwłaszcza własnym) się nie dyskutuje! I ja nie zamierzam.
  Naprawdę, nie wiem co jeszcze mógłbym napisać o tym albumie. Może zatem dam sobie spokój? Wiem, że są ludzie, którym to się podoba (spodoba?). Celowałbym, że głównymi odbiorcami takiego grania są kobiety. Może też niektórzy uznają tę muzykę za dobrą ‘pościelową’ opcję. Szacunek należy się każdej muzyce, która ma swoich fanów. Na szczęście, jako ludzie mamy wolną wolę i możemy sami decydować, czego chcemy słuchać. Ja zatem zdecydowałem, że więcej już Blue Foundation słuchać nie będę. To chyba dobra decyzja, co?
  Nieustająco zapraszam Was do podsyłania mi propozycji ‘Płyty Czytelnika’ czy ‘Muzyki za kółkiem’. Niech Was nie zniechęca, że czasem coś mi się może nie podobać! Na pewno przesłucham i jakoś się odniosę. Piszcie, proszę, na adres: moja.antylogia@gmail.com. Może to właśnie dzięki Wam poznam jakiś zespół, który pokocham od pierwszego słyszenia?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)