PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)


1. Delusions of Saviour
2. Repentless
3. Take Control
4. Vices
5. Cast the First Stone
6. When the Stillness Comes
7. Chasing Death
8. Implode
9. Piano Wire
10. Atrocity Vendor
11. You Against You
12. Pride in Prejudice


  Dawno już nie było żadnej Płyty Czytelnika. Na szczęście, niezawodny Antoni pośpieszył z pomocą i oto jest: najnowsze dzieło dinozaurów metalu. Płyta, płytą, ale sam dobór artysty jest dla mnie, jakby to powiedzieć, symboliczny. Dlaczego? Ano dlatego, że (co już pewnie nie raz wspominałem) miewam tak zwane metalowo-klasyczne faux pas. O co chodzi? Ano o to, że Slayera nigdy nie słuchałem (serio!), nigdy nie uważałem za filar metalu (naprawdę!), wreszcie, nigdy mnie absolutnie nie interesowali. Ani mnie ziębili, ani grzali. Takie tam (niemłode już) pitu pitu, które (nie mogę pojąć czemu?!) ma tak wielkie rzesze fanów. Ale stało się, płyta została rzucona, a ja muszę się rzetelnie do niej odnieść. Zatem, do dzieła.
  'Repentless', bo o tej płycie mowa, miała swoją premierę nieco ponad rok temu. I absolutnie mnie to nie obeszło. To był jeden z tych muzycznych newsów, które przewijam, na sekundę nawet nie zatrzymując na nich wzroku. Jak wyczytałem, to ich dwunasty krążek. No, brawo. Wiem, wiem - wielu z Was, Drodzy Czytelnicy, uważa mnie teraz za wroga publicznego numer jeden, za bluźniercę i nie wiadomo jakiego jeszcze potwora. Ale, co ja mogę? Czasu nie cofnę, gustu nie zmienię. Ale może coś jednak na 'Repentless' znajdę?
  No, i znalazłem. Pierwsze kilka odsłuchów skupiło moją uwagę na arcyirytującym wokalu! Jakiś taki bezsensowny krzyk. Melodyjności za grosz, a i sama barwa jakaś taka, hmm, niemetalowa. Zupełnie nie kupuję głosu pana Araya'i, a wszystkich nim zachwyconych w ogóle nie rozumiem.
  Ale jak wiecie, wyłączanie wokalu w głowie mam opanowane do perfekcji, więc zrobiwszy to, skupiłem się na innych aspektach albumu. I tu już było tylko lepiej. Gitary są szybkie, niezbyt może skomplikowane, ale typowo thrashowe. Bez technicznych fajerwerków, bez zbędnych popisówek - widać, że skupione na tempie i energii. I tego im odmówić nie mogę. Podkreślone to jest czasem wolniejszym i cięższym riffem, czy ukraszone niegłupią solówką. Nie powiem, że mi się to jakoś specjalnie spodobało, ale muszę przyznać, że jest to muzyka przyzwoita w kompozycji i dobra w odbiorze. Podejrzewam, że dla fanów Slayera, to jedna z lepszych płyt, prawda?
  Perkusja. Tu jest klasycznie thrashowo do kwadratu. Totalnie, nic zaskakującego. Rytmika prosta jak drut, oparta (w szybszych riffach) na synkopie. Generalnie słychać, że do ogarnięcia tej płyty żaden specjalnie rozbudowany zestaw perkusyjny nie był potrzebny. Tak sobie myślę, że taki Slayer czy Metallica, to dobry materiał do nauki gry metalu na perkusji. Ale może się mylę? Tak czy siak, trudno mi Paula Bostapha porównać z takimi mistrzami bębnów jak Mario Duplantier, Baard Kolstad czy nawet Kerim Lechner. Ale znów, może się mylę?
  Podsumowanie. 'Repentless' to dobra i równa thrash metalowa płyta. Podejrzewam, że dla fanów gatunku/zespołu to jedno z ważniejszych wydawnictw Slayera. Dla mnie gitarowo jest niegłupia, choć absolutnie nieoryginalna i niezaskakująca. Gdyby nie darcie ryja Aray'i to może czasem włączyłbym tę płytę w samochodzie. A tak, to grzecznie usunę ją z odtwarzacza i, będąc absolutnie szczerym, nigdy do niej nie wrócę. Jednakże, nie będę Was do tego albumu zniechęcał. W imię zasady, że z gustem jest jak z zadkiem, każdy ma swój. Szanujmy to.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

PŁYTA CZYTELNIKA - Luxtorpeda - MYWASWYNAS (2016)