Half Moon Run - Dark Eyes (2012)


Half Moon Run - Dark Eyes (2012)

1. Full Circle
2. Call Me In The Afternoon
3. No More Losing The War
4. She Wants To Know
5. Need It
6. Give Up
7. Judgement
8. Unofferable
9. Drug You
10. Nerve
11. Fire Escape
12. 21 Gun Salute


  Trzyma mnie ten refleksyjny nastrój, oj trzyma. Od prawie dwóch miesięcy w moim odtwarzaczu rządzą płyty spokojne, klimatyczne i niemalże melancholijne. Nie bardzo wiem dlaczego tak jest, ale jest. Widocznie, nawet najbardziej zagorzały fan ciężkiego metalu potrzebuje kilku chwil oddechu od łojenia. Jedną z płyt, której lubię sobie ostatnio posłuchać jest ‘Dark Eyes’ kanadyjskiej indie rockowej (tak!) kapeli Half Moon Run.
  Indie rock... Taa... Też ledwo w to wierzę, ale jednak. Podoba mi się to! Naprawdę. Ciężko stwierdzić czy to przez łagodne i ciepłe melodie, czy przez charakterystyczny (nawet bardzo!) głos wokalisty. Po prostu mi się ta muzyka podoba. Ale po kolei.
  Warstwa muzyczna. Tu panuje świetna (święta?) harmonia. Nic się nie wychyla poza swoją linię. Żaden instrument nie wchodzi drugiemu w paradę, a wzajemnie (bardzo zresztą zgrabnie) się uzupełniają. Delikatne partie gitarowe, muskana wręcz (w porównaniu z metalem), ale bardzo urozmaicona perkusja i ciekawe rytmiczne klawisze tworzą coś bardzo przyjemnego dla ucha. No, a gdy dodamy do tego ten genialny głos wokalisty... Wydaje mi się, że ciężko byłoby znaleźć kogoś, komu ta muzyka/płyta by się nie spodobała. I to już przy pierwszym odsłuchu. Przez całą długość płyty unosi się wyczuwalna mgiełka melancholijnego i odrobinę hipnotyzującego klimatu. Mnie to fenomenalnie relaksuje i zaczarowuje.
  Będę szczery – nie mam pojęcia czym tak naprawdę jest indie rock. Nie mam też pojęcia, czy twórczość Half Moon Run jest sztandarowym przykładem tego gatunku, czy tylko jakąś jego wariacją. Ale wiecie co? Niespecjalnie mnie to obchodzi. To jest taki poryw, taki instynkt. I poddałem mu się, nie zadając przy tym żadnych pytań. Bo i po co? Co warte podkreślenia, to także dobra muzyka do słuchania we dwoje. Moja żona także bardzo sobie ‘Dark Eyes’ ulubiła. A to chyba ważne, żeby mieć taką wspólną muzykę w związku, niekoniecznie zmuszając którąś ze stron do pójścia na kompromis. Czyż nie?
  Gdyby ktoś zapytał mnie o jeden najmocniejszy element Half Moon Run, to bez wahania odpowiem – wokal! Mimo, że wokalista nie stroni od lekko zniewieściałych barw, że lubi flegmatycznie nieco rozciągnąć swoją linię to nadal może się to podobać. A podkreślenie tego sporadycznymi, pełnymi jakiegoś niefizycznego bólu krzykami sprawia, że to się już musi podobać. I się podoba!
  A gdyby ktoś zapytał mnie o ulubione kawałki z ‘Dark Eyes’ to bez cienia wątpliwości wymieniłbym: otwierający płytę utwór ‘Full Circle’ – za fajny bujany klimat, ‘No More Losing The War’ - za tę charakterystyczną rozciągniętą linię melodyczną, ‘Give Up’ – za oparty na werblu rytm i melodię gitary akustycznej, no i wreszcie, ‘Drug You’ – za pulsująco zapętlone zacięcie.
  Całą płytę Kanadyjczyków polecam wszystkim poszukującym balladycznego wytchnienia. Bo ja w sumie po to jej używam. Może być też niezłą pościelową opcją dla tych, którzy (jak ja) bez muzyki nie są w stanie robić absolutnie nic... Nie ma tu, czego można się na pierwszy rzut oka spodziewać, komercyjnego brzmienia czy radiowych hitów. Jest za to solidny kawał prawdziwego i profesjonalnie wykonanego (i nagranego) rocka. A, że indie...  Who cares?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

WASI ZNAJOMI - Prokoncepcja - Niedoczekanie (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)