Akphaezya - Anthology IV: The Tragedy of Nerak (2012)
Faktem powszechnie
znanym jest moja słabość i sympatia do muzyki kombinowanej (ale w tym,
nieprzesadzonej). Uwielbiam oryginalność w rocku i metalu. Nic mnie tak nie
cieszy, jak nagłe zaskoczenie podczas odsłuchu jakiejś płyty. To sprawia, że nie
tracę wiary w muzykę – w jej twórczą nieskończoność. To, ku mojej dzikiej
satysfakcji, zadaje kłam słowom malkontentów, jakoby wszystko w muzyce już
było, a to co powstaje jest odtwórcze i czyjeś. Progresja czy szeroko pojęta
awangarda w metalu sprzyja tej muzyce w utrzymaniu formy. Dziś będzie o takim
właśnie graniu, o czymś z podobnego koszyka do omawianego już kiedyś UneXpect.
Zapraszam do spaceru po dźwiękach ‘Anthology IV: The Tragedy of Nerak’ –
drugiej studyjnej płyty Francuzów z formacji Akphaezya.
To, co silnie uderza
od samego początku płyty, to specyficzna aura baśniowości, fantastyki – ot, innego
świata. Choć to inne granie i zupełnie inna muzyczna historia, to jakoś tak z
lekka poczułem się jak podczas słuchania Native Construct. Zaskakująco. Czyli,
dobrze. Wiele tu ciekawych rozwiązań instrumentalnych – czy to w brzmieniu i
konstrukcji gitarowych riffów, czy to w barwach wszechobecnych klawiszy. Do
tego fantastycznie adaptująca się do zmiennych warunków wokalistka i równa,
rzetelna perkusja. Całość jest wobec tego profesjonalna choć, poprzez zmienność
nastrojów między utworami – może zdawać się odrobinę chaotyczna. Ale to
wrażenie tylko podczas kilku pierwszych odsłuchów. Później już wiemy, że tak
właśnie ma być. Nie inaczej.
Słuchając
‘Anthology IV...’ mam pewien problem z określeniem, czy to aby na pewno jest
metal. Progresja – jasne. Awangarda – jak najbardziej. Rock – zdecydowanie. Ale
metal? Chyba jednak nie. Jakaś taka delikatność – nawet w szybszych i cięższych
utworach – nie pozwala wrzucić muzyki Francuzów do worka z metalem. Do tego
bogate klawisze i ten głos wokalistki... Świetna, klimatyczna muzyka rockowa.
Jak dla mnie, przynajmniej.
Fajna jest
jeszcze jedna rzecz na tym wydawnictwie - nie brakuje na nim prawdziwych
‘hitów’! Wiecie, takich wpadających w ucho i na długo zapadających w pamięci
utworów. ‘Utopia’, ‘Genesis’ czy ‘Dystopia’ to właśnie takie ‘hity’. Świetne,
bo nie dość, że zostają ze słuchaczem na dłużej, to mocno identyfikują zespół i
nietrudno później o silne z nim skojarzenia. Ciekawe, że to w tych właśnie
kawałkach wokalistka pokazuje swoje największe możliwości – raz brzmi jak Rasm
Al-Mashan (Soomood), innym razem znów jak Sandra Nasić (Guano Apes). Ale, na
szczęście, w większości jednak brzmi jak Nehl Aëlin, czyli jak ona sama.
‘Anthology IV:
The Tragedy of Nerak’ jest płytą dość zwariowaną i pokręconą, przez co ja ją
absolutnie kupuję. Nie jest oczywista, nie jest jednostajna, wreszcie, nie jest
nudna. Jest kompletna, przemyślana (na ile ten lekki chaos może by być
przemyślany) i bardzo profesjonalna. Znajdą tu, jestem pewien, coś dla siebie
fani rocka, progresji, eksperymentalizmu zarówno brzmieniowego, jak i
kompozycyjnego. Nie będą się też podczas odsłuchu nudzić poszukiwacze nowości,
czyli wszyscy ci, którzy lubią być zaskakiwani dźwiękiem. Miesza się tu wiele
gatunków. Szybkość miesza się z dostojną nieśpiesznością. Ballady mieszają się
tu z ciężkimi kawałkami. Wreszcie, akustyczne brzmienie miesza się z
przesterowanym. Wszystko to jest na swoim miejscu. Ja te płytę mocno polubiłem
od pierwszego słyszenia. I dość regularnie do niej wracam. Bo o jej istnieniu
przypominają kręcące się po mojej głowie (i zupełnie niekontrolowane) ‘hity’
tego albumu. Polecam, to naprawdę świetne wydawnictwo!
1. Prologos
2. A Slow Vertigo
3. Sophrosyne
4. Utopia
5. Hubris
6. Transe H.L. 2
7. Genesis
8. Dystophia
9. Nemesis
10. The Harsh Verdict
11. Epilogos
Komentarze
Prześlij komentarz