NOWA PŁYTA - Leprous - Malina (2017)



  Od premiery minęło już kilka tygodni, setki odsłuchów za mną, czas zatem najwyższy, by podzielić się z Wami, Moi Drodzy Antylogicze, wrażeniami z 'Maliny', najnowszej płyty mojego ulubionego zespołu, Leprous. A te, wcale nie są tak oczywiste, bo najmłodsze dzieło Norwegów dało mi mocno popalić.
  Podoba mi się to, że obecnie bardzo często zespoły przed premierą udostępniają dwa-trzy utwory, by fani mogli choć trochę zaspokoić swoje muzyczne łaknienie. To rozsądne i bardzo ładne wobec fanów zachowanie. Nie inaczej uczynił Leprous, wrzucając po kolei 'From the Flame', 'Stuck' i 'Illuminate'. I już wtedy zafundowali mi niezłą zagwozdkę. Bo, o ile 'From the Flame' od początku fantastycznie mi zagrało (choć i rozczarowało ciut, brakiem ciężaru), o tyle ze 'Stuck' na początku nie bardzo wiedziałem co zrobić. No, a 'Illuminate' zupełnie już zbiło mnie z tropu. Co zatem wiedziałem po poznaniu tych trzech kawałków? Że będzie lżej niż dotychczas, że będzie prościej niż dotychczas, wreszcie, że wszystko będzie kręciło się wokół wokalu Einara Solberga. I, zasadniczo, w swojej ocenie się nie pomyliłem.
  Gdy nadszedł dzień premiery, w pełnym skupieniu odpaliłem 'Malinę' i... nie wiedziałem, co mam myśleć. To wszystko wydało mi się takie inne, nie Leprousowe. Co to jest, pomyślałem. Czy chłopaki zupełnie już porzucili metal? Jeśli tak, to, cholera, dlaczego? Chwilę nie mogłem się pozbierać. Ale za bardzo ich lubię i szanuję, by nie dać im kolejnej szansy. I to był dobry ruch, bo każde następne przesłuchanie, otwierało mnie bardziej na tę muzykę.
  Po cierpliwym i pełnym 'poznaniu się', 'Malina' okazała się być płytą dojrzałą i bardzo przemyślaną. Choć niezbyt skomplikowaną. Bardzo mi się podoba, choć ostatni numer nudzi mnie i irytuje. Szczęśliwie, pozostałe utwory niesamowicie wchodzą w głowę. I na długo nie chcą z niej wyjść.
  Koncept 'Maliny' oparty jest na klimacie i smaczkach. Więcej tu melancholii, niż na którejkolwiek z poprzednich płyt Leprous. Proste przestrzenne riffy, panorama przeszkadzajek są idealnym tłem dla tego, co za mikrofonem wyprawia wokalista. Nigdy dotąd tak bardzo nie pokazywał, jak niesamowicie wszechstronny ma talent i jak olbrzymie techniczne umiejętności. Wielki szacunek dla pana, panie Solberg!
  Czy mam coś (prócz, rzecz jasna, 'The Last Milestone') 'Malinie' do zarzucenia? No, mam. Uważam, że muzycznie Norwegowie mogli się trochę bardziej postarać, zaangażować. Brakuje mi tu tych ich specyficznych, połamanych riffów. Tej ich wyrazistości, której nie da się pomylić z żadnym innym zespołem. Oczywiście, to nadal jest w stu procentach Leprous, tylko taki... mniej (muzycznie) zaangażowany.
  To nie jest łatwa płyta. To nie jest oczywista płyta. To jest płyta, która wymaga od słuchacza zaangażowania i cierpliwości. Ale gdy już to osiągniemy, to 'Malina' staje się płytą uzależniającą. I bez reszty pochłaniającą.
  Czy mam na niej ulubione utwory? Oczywiście! Absolutnym numerem jeden jest 'The Weight of Disaster'! Później, 'From the Flame' i 'Mirage'. A dalej 'Coma' i 'Illuminate'. Niestety, do dziś z ostatnim numerem na płycie się nie dogadałem. Na ogół (trochę wstyd przyznać) go po prostu pomijam...
  Leprousową 'Malinę' polecam wszystkim fanom zespołu - to oczywiste. Polecam ją także ludziom, którzy lubią klimat i nastrój budowany w dużej mierze wielkim wokalnym talentem. Właśnie, polecam ją też fanom genialnego głosu. Bo, (być może to zbyt odważne, ale co mi tam) zaczynam patrzeć na rozwój Einara Solberga, jak na Freddie'go Mercury - czyli jak na człowieka, który nie zna granic rozwoju. Potrzebuje tylko czasu...

1. Bonneville
2. Stuck
3. From the Flame
4. Captive
5. Illuminate
6. Leashes
7. Mirage
8. Malina
9. Coma
10. The Weight of Disaster
11. The Last Milestone


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

PŁYTA CZYTELNIKA - Luxtorpeda - MYWASWYNAS (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)