Dymna Lotva - Зямля пад чорнымі крыламі: Дрыгва (2016)



  Zawsze bardzo ceniłem klimat i atmosferę w muzyce. Nieważne, czy mówimy o metalu, rocku czy muzyce klasycznej - klimat musi być, by słuchacza najpierw zaintrygować, a później bez reszty pochłonąć. Moja dzisiejsza propozycja, jedyny jak dotąd album Białorusinów ze składu Dymna Lotva, jest idealnym przykładem takiej właśnie muzyki.
  Ujmujący nastrój w muzyce, co bardzo ważne, można osiągnąć bez technicznych wirtuozerskich fajerwerków. To mogą być trzy-cztery dźwięki na krzyż, przyprawione głębokimi emocjami. Tyle wystarczy, by skraść uwagę słuchacza na wiele długich dni. Pamiętacie, być może, opisywane przeze mnie ponad dwa lata temu December's Fire? Jeżeli tak, to spróbujcie dodać do tej muzyki wokalny (i odrobinę też instrumentalny) klimat Harakiri For The Sky. Tak właśnie dla mnie brzmi Dymna Lotva. Fantastyczne.
  Na 'Зямля пад чорнымі крыламі: Дрыгва' w pierwszej kolejności ujmuje niespieszność. Zaraz potem dotyka nas jakaś dal, niezidentyfikowana lokalizacja, z której muzyka płynie. To równie dobrze może być głęboki las, jak i zatoka otoczona fiordami. Taki brak konkretnej przestrzeni pozwala słuchaczowi szybko i daleko odpłynąć. Wszystko to posypane dość obficie nastrojem refleksji czy wręcz smutku wywołuje jak najgłębsze przemyślenia. Hipnotyzujące klawisze z szybko kostkowaną ale powolną melodyką gitar najbardziej chyba przywodzą na myśl wspomniane wyżej zespoły. Absolutna, dołująca jednakowoż odrobinę, magia.
  Od pierwszego przesłuchania debiutu Białorusinów zastanawiałem się, czy ich muzyka równie znacząco i silnie oddziaływałaby na mnie te niespełna 20 lat temu, jak robił to December's Fire. Myślę, że to bardzo prawdopodobne. To świetna ścieżka dźwiękowa do wszelkich nastoletnich dołów czy, jakże wtedy ważnych (jeśli nie najważniejszych!), egzystencjalnych przemyśleń. Jeżeli ktoś z Czytelników potrzebuje teraz takiej oczyszczającej siebie terapii dołem, Dymna Lotva zdaje się być najlepszym dostępnym obecnie lekarstwem. Ja, gdybym teraz był w liceum, pewnie słuchałbym jej w kółko. Tak myślę.
  Jeśli miałbym wybrać element, który najmocniej wpływa na mój odbiór Dymnej Lotvy, to chyba wygrałby wokal. Ten żeński, smutny, przerażająco wręcz rozpaczliwy, który przeszywa na wskroś, powodując gęsią skórkę na długi czas. Muzyka tylko ten efekt wzmacnia. Swym nieskomplikowaniem nie kradnie uwagi, ani nie wychyla się przed szereg. Wie, że to wokal opowiada tu całą historię.
  'Зямля пад чорнымі крыламі: Дрыгва' białoruskiego składu Dymna Lotva polecam wszystkim fanom muzyki z duszą i z klimatem, która swym smutkiem i melancholią pozwala odbić się słuchaczowi od mentalnego dna i cieszyć swoistym oczyszczeniem. To album wyjątkowy.

1.Intro
2. Зямля пад чорнымі крыламі
3. Willothewisp
4. У Дрыгву
5. Марнасць
6. Мяне больш няма
7. Пад ільдом
8. Requiem
9. Верасы на костках
10. Outro




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

PŁYTA CZYTELNIKA - Luxtorpeda - MYWASWYNAS (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)