NOWA PŁYTA - Acid Drinkers - Peep Show (2016)


1. Let’em Bleed
2. Monkey Mosh
3. Sociopath
4. Become a Bitch
5. Thy Will Be Done
6. 50? Don’t Slow Down
7. The Cannibal
8. God Is (Isn’t) Dead
9. Diamond Throats
10. Heavenly Hellfucker
11. After The Vulture


  Jeśli coś długo się nie zmienia, nie ewoluuje, to zaczyna obojętnieć, obumierać i w efekcie - znikać. Żeby uniknąć takiego marnego zwieńczenia dla Antylogii, postanowiłem wprowadzić nowy cykl wpisów - od dziś pod etykietą Nowa Płyta będziecie mogli, moi Drodzy Czytelnicy, znaleźć recenzje (tak, w tym przypadku chciałbym, żeby to były recenzje właśnie) najnowszych (lub nowych) płyt, które uda mi się przesłuchać. Czemu tak? Ano, z założenia, Antylogia Mojej Muzyki jest swoistym muzycznym pamiętnikiem, i jakoś tak przyjąłem, że nie chcę, by wykonawcy się dublowali. I prócz Gojiry, żaden inny artysta (zespół) nie pojawił się tu więcej niż raz. Ale czas mija, muzycy wydają nowe rzeczy, a mi się czasem aż oczy świecą, by się z Wami swoim zdaniem o tych nowych wydawnictwach podzielić. Stąd właśnie pomysł na nowy cykl. Mam nadzieję, że się spodoba!
  'Peep Show' Acid Drinkers w całości usłyszałem już dzień po premierze - zespół sam (a dokładniej, jego Wydawca) umieścił wszystkie utwory na YouTube. Jako że (nigdy tego nie ukrywałem) z Acidami nie zawsze było mi po drodze i jakoś niespecjalnie byli moimi 'idolami', to do pierwszego odsłuchu podszedłem bardzo ostrożnie. Co prawda, 'Become a Bitch' i 'Monkey Mosh' były na YT już wcześniej i (w moim subiektywnym mniemaniu) rokowały, to jednak pewności nigdy zbyt wiele. Obawiałem się po prostu tego, co spotkało 'Magmę' Gojiry... I jakże jestem rad temu, że moje obawy okazały się być płonnymi!
  Najnowsze, niespełna trzytygodniowe dziecko polskich legend thrash metalu okazało się być wbijającym w fotel energetycznym pociskiem. To, prawie czterdziesto sześcio minutowe dzieło, rozsadza wnętrze słuchacza i porywa go do szaleńczej zabawy. Dynamika zawartej na 'Peep Show' muzyki porównywalna jest do tej, którą lubiłem w 'Infernal Connection', 'High Proof Cosmic Milk' czy '25 Cents for a Riff'. Ale po kolei.
  Pierwszym, na co zwróciłem uwagę był solidny ciężar gitar. Świetnie zmasterowane wiosła absolutnie podsycają i koloryzują tę płytę. O umiejętnościach gitarzystów, pozwólcie, mówić nie będę, bo to i nie wypada, gdy na warsztat bierze się płytę zespołu starszego od części swoich fanów. Jest profesjonalnie, przemyślanie i bardzo interesująco. I słychać liczne inspiracje co, według mnie, jest świetne. Rozpoznać tu można Gojirę ('Become a Bitch'), Machine Head ('Monkey Mosh', 'The Cannibal') czy odrobinę Dark Tranquility ('Diamond Throats'). Ja osobiście lubię, gdy artyści inspirują się wzajemnie. Pod warunkiem, rzecz jasna, że nie jest to tanie, pozbawione wyobraźni, kopiowanie. W przypadku 'Peep Show' jest pełna harmonia i słychać, że zespół miał na tę płytę pomysł.
  Perkusja. Tu także nie mogę się do niczego przyczepić. Ale czemu się dziwić? Ślimak jest jednym z najlepszych metalowych perkusistów w tym kraju, nie można z tym dyskutować. A, że na 'Peep Show' umiejętnie podkręcił odczuwalny już ciężar gitar, to nic, tylko zdjąć czapkę i pokornie się przed nim pokłonić. Co też, bez cienia wstydu, czynię...
  Wokal. No i tu, jak zawsze w przypadku Acid Drinkers, mam największy problem. Lubię Titusa, jako człowieka, którym daje się poznać w mediach i muzycznym świecie. Ale jego głos, no kurczę, zawsze nie do końca mi grał. Z perspektywy czasu myślę, że to właśnie przez ten jego specyficzny wokal nigdy nie zostałem stuprocentowym fanem Acid. Oczywiście, jest poprawny, wpasowany (na ile to możliwe) w stylistykę zespołu. Jest, po prostu, Acidowy. A, cholera jasna, z muzyką, którą słychać na 'Peep Show' chętnie usłyszałbym dobry growl. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
  Najnowsze wydawnictwo naszych polskich wyjadaczy jest absolutnie godne polecenia. Wokal to zawsze subiektywna sprawa - to, co jedni kochają, innych irytuje. Dlatego zostawmy go. Muzyka, którą słychać na 'Peep Show' jest absolutnie fantastyczna, pozytywna i pełna energii, którą można (i trzeba) czerpać garściami! Zwłaszcza w takie dni, jak teraz. Jeśli jesteś fanem Acid od zawsze i na zawsze, to zapewne znasz tę płytę już na pamięć. Jeśli Acid Drinkers jest Ci obojętne, to gwarantuję, że po tej płycie coś się zmieni. A jeśli nie lubisz Kwasożłopów w ogóle, to po 'Peep Show' trochę zmiękniesz. Obiecuję.



Komentarze

  1. Acid grać!! K.... mać!! Już za niedługo takie słowa, będziesz wykrzykiwał pod sceną!! Peep show dopiero z dwa razy przesłuchałem, ale jest zdecydowanie lepiej niż na dwóch ostatnich. La part du diable tak mi przeleciało bez echa i może z 3 kawałki na krzyż z niej pamiętam, 25 centów również jakoś mi umknęło, nawet nie wiem czy nie bardziej niż poprzedniczka. Jako zagorzały fan Acid, nie wiem czy to wynikało bardziej z przywiązania się do wcześniejszego okresu ich gry i znania całych płyt co automatycznie niosło ze sobą jakąś taką niechęć do tego co nowe, czy zwyczajnie płytki ów były nudne i miałkie dla mnie jako całość, bo parę fajnych kawałków posiadały. Obecna płytka natomiast, dwa przesłuchania wsiąkły we mnie dość gładko i nie mam odruchów obronnych, wręcz przeciwnie czuję, że to może być to coś, aby po paru latach dyskutować z Darkiem, czy aby na koncercie w kwadracie zagrają jeden czy dwa kawałki z tej właśnie płytki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Peep Show jest rewelacją. Ale daj szansę tez 25 Cents..., bo to także dobra muza. Poprzedniej nawet raz nie słyszałem :-)
      Miłego słuchania i do zobaczenia pod sceną Kwasożłopów!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

PŁYTA CZYTELNIKA - Luxtorpeda - MYWASWYNAS (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)