Batushka - Litourgiya (2015)



  Ileż to już razy chciałem Wam o tej płycie napisać! Za każdym razem jednak albo o niej zapominałem, albo uznawałem, że inna jest odrobinę ważniejsza/godniejsza uwagi. Dziś, na szczęście, żadna inna płyta już nie stanęła mi na drodze, więc zapraszam na małą muzyczną wycieczkę wgłąb 'Litourgiyi', jedynego jak dotąd albumu blackmetalowej 'Batushki'.
  'Litourgiya' pojawiła się w kręgu mojego zainteresowania jakoś rok temu, może wcześniej i, będę szczery, przy pierwszym odsłuchu zupełnie mnie nie ujęła. Taka blackmetalowa, brudna napieprzanka, pomyślałem. I odłożyłem na wirtualną półkę. Kilka miesięcy później, zupełnie przypadkiem, wpadła do jednej z moich playlist i skupiony na czymś innym, zdałem sobie sprawę, że coś bardzo fajnego leci właśnie z głośników. Gdy zerknąłem na wyświetlacz, zobaczyłem, że słucham kawałka 'Yekateniya 3'. I z miejsca się w nim zakochałem!
  Batushka jest zespołem dość enigmatycznym. Nie bardzo wiadomo, kim są jej muzycy, gdzie wcześniej grali (a może nadal grają) i co stało za jej powstaniem. Wiadomo tylko, że zespół jest z Polski, fascynuje się prawosławną liturgią i... jest genialny w robieniu rasowego i oryginalnego black metalu. Mi to wystarcza.
  Cały album jest spójny, konsekwentny i bardzo wyrazisty. Przeszkadzajki i ubarwienia wzięte ze wschodniego obrządku budują fantastyczny klimat, dodając odrobiny tajemniczości i uduchowienia. Na koncertach zespół ma też odpowiednią scenografię i kostiumy, co z pewnością potęguje jeszcze ten świetny efekt. Zamierzam się o tym przekonać na własne oczy i uszy już w kwietniu.
  Sam black metal uprawiany przez muzyków Batushki jest bardzo rasowy. Da się tu słyszeć nawiązania do Behemotha, Vesanii czy Dark Funeral, co jest tylko zaletą. Choć zawsze bardziej lubiłem melodyjny i selektywny black (Dimmu Borgir, Crown the Fallen), to lekki brud, którym przykryta jest 'Litourgiya' bardzo mi odpowiada i świetnie tu pasuje.
  Cała płyta jest warta poznania. Całą płytę należy dokładnie i wielokrotnie odsłuchać, bo to kompletna historia, opowiadana przez zespół. Jeśli jednak miałbym wskazać ten jeden utwór, który ma Was do niej przekonać, to będzie to 'Yekateniya 3'. Po pierwsze dlatego, że to dzięki niemu dałem Batushce drugą szansę, a po drugie, ze względu na miażdżący, wywołujący ciarki na całym ciele na pół ostry, a na pół nisko strojony riff (ten, na którym zaczyna się wokal). To dla mnie jeden z dziesięciu (może dwudziestu) najlepszych riffów w historii black metalu.
  'Litourgiya' Batushki to pozycja obowiązkowa dla każdego fana black metalu. To pozycja, którą należy znać. Może nie wszyscy z Was zareagują na nią tak, jak ja, ale myślę, że żadne z Was nie będzie żałowało, że poświęciło jej te 41 minut. Kto nie zna, niech bierze się za odsłuchy jak najszybciej! Ja sobie ją jeszcze kilka razy przesłucham...

1. Yekteniya 1
2. Yekteniya 2
3. Yekteniya 3
4. Yekteniya 4
5. Yekteniya 5
6. Yekteniya 6
7. Yekteniya 7
8. Yekteniya 8


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atrophia Red Sun - Twisted Logic (2003)

PŁYTA CZYTELNIKA - Luxtorpeda - MYWASWYNAS (2016)

PŁYTA CZYTELNIKA - Slayer - Repentless (2015)