Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2017

NOWA PŁYTA - Septicflesh - Codex Omega (2017)

Obraz
  Na koniec tego niewątpliwie urodzajnego w nowości roku, chciałem Wam opowiedzieć o nowej płycie Greków z Septicflesh, wydanej 1 września 'Codex Omega'. Dlaczego akurat ten wybór? Bo to właśnie tej płyty (naprzemiennie z 'Maliną' Leprousa) słucham nieprzerwanie od dnia jej premiery. Zakładam zatem, że o takiej płycie warto napisać, prawda?   'Codex Omega' to dziesiąte studyjne wydawnictwo zespołu. I choć z poprzednich dziewięciu dobrze znam tylko 'Titan' i 'The Great Mass', to mogę Wam od razu powiedzieć, że 'Codex Omega' świetnie utrzymuje poziom i klimat obojga poprzedników. Ja uwielbiam dobrze zagrany i przemyślany symfoniczny black metal. Jednocześnie, jestem bardzo surowy, gdy słyszę coś, co symfonicznym blackiem bardzo chciałoby być, a niestety, często okazuje się być katastrofalną karykaturą tego, wbrew pozorom, niełatwego gatunku.  Na szczęście, Septicflesh (znowu!) zrobił to dobrze.   Poprzednie dwie płyty Greków skradły

NOWA PŁYTA - Moonspell - 1755 (2017)

Obraz
  Dzisiejsza propozycja to kolejna nowa płyta tego roku. Tym razem bohaterem będzie Moonspell i ich płyta '1755'. Wbrew pozorom, ten wybór nie był dla mnie ani oczywisty, ani planowany. Dlaczego? O tym, niżej.   Portugalczycy na Antylogii już byli, jasne. Ale w związku z tym, że ja tak naprawdę uznaję zaledwie kilka ich starszych płyt (głównie 'Wolfheart' i 'Irreligious'), to nie spodziewałem się więcej ich tu gościć. Tym bardziej, że kilka ich ostatnich albumów zupełnie mi nie leżało i zwyczajnie je ignorowałem. Podobny los miał spotkać '1755' ale pomyślałem, dam jedną szansę, bym nie musiał niczego żałować. I, na szczęście, dobrze zrobiłem.   '1755' jest w całości po portugalsku, co jest świetne. '1755' opowiada historię trzęsienia ziemi z 1 listopada tegoż roku, które miało miejsce w Lizbonie, co jest bardzo interesujące. '1755' w końcu, jest pierwszą od (bardzo) dawna płytą Moonspella, w której zauroczyłem się od pie

NOWA PŁYTA - Ne Obliviscaris - Urn (2017)

Obraz
  2017 to rok wielu fantastycznych muzycznych premier. Wiele z moich ulubionych zespołów wydaje w tym roku nowe płyty - Leprous, Septicflesh, Dreamgrave czy też bohater dzisiejszego wpisu, Australijski czarny koń, Ne Obliviscaris. Nie pamiętam, kiedy ostatnio był tak urodzajny muzycznie rok. Niewątpliwie jednak, jest to rok magiczny i należy się nim cieszyć z całych sił.   Niespełna trzy lata temu przedstawiłem Wam Ne Obliviscaris jako jedno z moich największych muzycznych odkryć ostatnich lat. I wiecie co? To się nie zmieniło. Nie zmienił się także poziom i kunszt muzyczny zespołu. Ich najnowsza, trzecia już płyta, 'Urn' nadal porywa, hipnotyzuje i uzależnia.   Przez cały ten czas śledziłem uważnie poczynania Australijczyków. Wiem, że rozstali się z jednym z toksycznych muzyków. Wiem, że postawili na crowd funding (Patreon), dzięki któremu mogli porzucić zwykłe prace i w pełni oddać się tworzeniu muzyki. Wiem też, że w ciągu ostatnich dwóch lat lawinowo wzrosła liczba