Posty

Wyświetlanie postów z 2017

NOWA PŁYTA - Septicflesh - Codex Omega (2017)

Obraz
  Na koniec tego niewątpliwie urodzajnego w nowości roku, chciałem Wam opowiedzieć o nowej płycie Greków z Septicflesh, wydanej 1 września 'Codex Omega'. Dlaczego akurat ten wybór? Bo to właśnie tej płyty (naprzemiennie z 'Maliną' Leprousa) słucham nieprzerwanie od dnia jej premiery. Zakładam zatem, że o takiej płycie warto napisać, prawda?   'Codex Omega' to dziesiąte studyjne wydawnictwo zespołu. I choć z poprzednich dziewięciu dobrze znam tylko 'Titan' i 'The Great Mass', to mogę Wam od razu powiedzieć, że 'Codex Omega' świetnie utrzymuje poziom i klimat obojga poprzedników. Ja uwielbiam dobrze zagrany i przemyślany symfoniczny black metal. Jednocześnie, jestem bardzo surowy, gdy słyszę coś, co symfonicznym blackiem bardzo chciałoby być, a niestety, często okazuje się być katastrofalną karykaturą tego, wbrew pozorom, niełatwego gatunku.  Na szczęście, Septicflesh (znowu!) zrobił to dobrze.   Poprzednie dwie płyty Greków skradły

NOWA PŁYTA - Moonspell - 1755 (2017)

Obraz
  Dzisiejsza propozycja to kolejna nowa płyta tego roku. Tym razem bohaterem będzie Moonspell i ich płyta '1755'. Wbrew pozorom, ten wybór nie był dla mnie ani oczywisty, ani planowany. Dlaczego? O tym, niżej.   Portugalczycy na Antylogii już byli, jasne. Ale w związku z tym, że ja tak naprawdę uznaję zaledwie kilka ich starszych płyt (głównie 'Wolfheart' i 'Irreligious'), to nie spodziewałem się więcej ich tu gościć. Tym bardziej, że kilka ich ostatnich albumów zupełnie mi nie leżało i zwyczajnie je ignorowałem. Podobny los miał spotkać '1755' ale pomyślałem, dam jedną szansę, bym nie musiał niczego żałować. I, na szczęście, dobrze zrobiłem.   '1755' jest w całości po portugalsku, co jest świetne. '1755' opowiada historię trzęsienia ziemi z 1 listopada tegoż roku, które miało miejsce w Lizbonie, co jest bardzo interesujące. '1755' w końcu, jest pierwszą od (bardzo) dawna płytą Moonspella, w której zauroczyłem się od pie

NOWA PŁYTA - Ne Obliviscaris - Urn (2017)

Obraz
  2017 to rok wielu fantastycznych muzycznych premier. Wiele z moich ulubionych zespołów wydaje w tym roku nowe płyty - Leprous, Septicflesh, Dreamgrave czy też bohater dzisiejszego wpisu, Australijski czarny koń, Ne Obliviscaris. Nie pamiętam, kiedy ostatnio był tak urodzajny muzycznie rok. Niewątpliwie jednak, jest to rok magiczny i należy się nim cieszyć z całych sił.   Niespełna trzy lata temu przedstawiłem Wam Ne Obliviscaris jako jedno z moich największych muzycznych odkryć ostatnich lat. I wiecie co? To się nie zmieniło. Nie zmienił się także poziom i kunszt muzyczny zespołu. Ich najnowsza, trzecia już płyta, 'Urn' nadal porywa, hipnotyzuje i uzależnia.   Przez cały ten czas śledziłem uważnie poczynania Australijczyków. Wiem, że rozstali się z jednym z toksycznych muzyków. Wiem, że postawili na crowd funding (Patreon), dzięki któremu mogli porzucić zwykłe prace i w pełni oddać się tworzeniu muzyki. Wiem też, że w ciągu ostatnich dwóch lat lawinowo wzrosła liczba

NOWA PŁYTA - Dreamgrave - Monuments (2017)

Obraz
  26 października moja ulubiona węgierska kapela prog metalowa wydała swój nowy materiał - nieco ponad dwudziestominutową EP-kę - 'Monuments'. Od razu, niewiele myśląc, kupiłem ją na bandcampie i zacząłem odsłuchy, o których chcę Wam niżej opowiedzieć.   Nie ukrywam, z niecierpliwością czekałem na nowe dzieło Dreamgrave. Do dziś pozostaję pod silnym wrażeniem 'Presentiment', ale nadszedł już czas, by usłyszeć coś nowego. Jakiś miesiąc przed premierą 'Monuments', zespół wrzucił do sieci singiel 'Drop The Curtain', na który od razu się rzuciłem. I, będę szczery, wywołał u mnie trochę mieszane uczucia. Na 'Presentiment' uwielbiałem tę współgrę progresji z ciężarem. A na 'Drop The Curtain' tego ciężaru mi zabrakło. Pomyślałem sobie jednak, że nie warto się uprzedzać po przesłuchaniu jednego tylko utworu i po prostu poczekałem na całą płytę.   Gdy nadszedł ten dzień, zagłębiłem się w 'Monuments' bez reszty. I co z tego wynikło?

Dreadnought - Lifewoven (2013)

Obraz
    Muzyka, o której dziś Wam opowiem jest wyjątkowa, zaskakująca... i genialna. Ani odrobinę nie spodziewałem się tego, co na 'Lifewoven' usłyszałem, dodając tę płytę do biblioteki Spotify. Ale nic tak bardzo mnie nie cieszy, jak muzyczne zaskoczenia (te pozytywne, rzecz jasna). Nie pamiętam już zbyt dobrze, kiedy ostatnio tak bardzo się przy odsłuchach zdziwiłem. I to jest piękne!   Na swoim debiutanckim albumie Amerykanie z Dreadnought od pierwszych dźwięków grają ze słuchaczami w grę nieoczywistości. Bo włączając ją i słuchając, minuta po minucie, traci się wiarę, że to metal (a przecież chyba na tej podstawie wyświetliła mi się ta sugestia na Spotify, nie?). Jest niespiesznie, klimatycznie, jazzowo. Pięknie, magicznie i... nie metalowo! Co, do licha, pomyślałem? Jednak, gdy dać jej odrobinę więcej czasu, 'Lifewoven' odkrywa przed nami swój ciężki, black metalowy charakter. I mimo, że to tylko momenty, zagajenia czy wręcz, mgnienia, to już wiem dlaczego serwi

PŁYTA CZYTELNIKA - Swallow the Sun - Songs From the North I, II & III (2015)

Obraz
     Po krótkiej przerwie wraca 'Płyta Czytelnika', co niezmierne mnie (i, mam nadzieję, Was) cieszy. Dzisiejszą propozycję, ostatnie wydawnictwo Finów ze Swallow the Sun, podesłał Daniel, za co bardzo dziękuję. Zapraszam zatem na słów kilka o wydanym dwa lata temu tryptyku, 'Songs From the North I, II & III'.   Właśnie, to tak naprawdę trzy płyty w jednej. Bardzo ciekawy i, nie powiem, wymagający zabieg. Nigdy dotąd nie musiałem na raz słuchać (a potem opisywać) trzech płyt! Dlatego też, chwilę mi zajęło ogarnięcie tematu. Ale, wreszcie, chyba już wiem, co napisać.   Muzyka Swallow the Sun jest różnorodna. Nie byłem w stanie zliczyć, jak dużo skojarzeń z innymi artystami miałem podczas odsłuchów. Tu jest wszystko: Therion, Type 0 Negative, Anathema, In Mourning, Tiamat, Eluveitie, Summoning i wiele innych, których nie sposób i nie ma sensu dalej wymieniać. To zespół, który w sposób niesłychanie łatwy i przemyślany, potrafi garściami czerpać od innych. I choć

NOWA PŁYTA - Leprous - Malina (2017)

Obraz
  Od premiery minęło już kilka tygodni, setki odsłuchów za mną, czas zatem najwyższy, by podzielić się z Wami, Moi Drodzy Antylogicze, wrażeniami z 'Maliny', najnowszej płyty mojego ulubionego zespołu, Leprous. A te, wcale nie są tak oczywiste, bo najmłodsze dzieło Norwegów dało mi mocno popalić.   Podoba mi się to, że obecnie bardzo często zespoły przed premierą udostępniają dwa-trzy utwory, by fani mogli choć trochę zaspokoić swoje muzyczne łaknienie. To rozsądne i bardzo ładne wobec fanów zachowanie. Nie inaczej uczynił Leprous, wrzucając po kolei 'From the Flame', 'Stuck' i 'Illuminate'. I już wtedy zafundowali mi niezłą zagwozdkę. Bo, o ile 'From the Flame' od początku fantastycznie mi zagrało (choć i rozczarowało ciut, brakiem ciężaru), o tyle ze 'Stuck' na początku nie bardzo wiedziałem co zrobić. No, a 'Illuminate' zupełnie już zbiło mnie z tropu. Co zatem wiedziałem po poznaniu tych trzech kawałków? Że będzie lżej n

Myrkur - M (2015)

Obraz
  Mniej więcej rok temu po raz pierwszy usłyszałem o Myrkur. Że świetny klimat, że choć niezbyt skomplikowane, to bardzo ciekawe. No, i że w zasadzie za wszystko odpowiada jedna tylko osoba, zjawiskowo zagadkowa kobieta - Amalie Brunn. Niewiele się zatem zastanawiając, postanowiłem zabrać się za odsłuchy jej debiutanckiego albumu, 'M', o którym chcę Wam dziś opowiedzieć.   'M' to album-klimat. To podróż do odległego mitycznego świata skandynawskiej tradycji i wierzeń. Tak przynajmniej ja to odbieram. Przez całą płytę, mam wrażenie jakby wokalistka, a zarazem główna bohaterka całej tej zobrazowanej dźwiękiem opowieści, unosiła się kilka centymetrów nad ziemią. To niesamowicie magiczne uczucie, gdy słuchasz muzyki, która z wokalem idealnie współgra, mając jednocześnie wrażenie, że jedno i drugie opowiada zupełnie odrębne historie. Fantastyczne!   Myrkur na swoim debiutanckim krążku łączy wiele nastrojów i wątków. Jest mrocznie, niczym w horrorze, jest ciężko blackow

NOWA PŁYTA - Dymna Lotva - Палын (2017)

Obraz
  Moi ulubieni Białorusini z Dymnej Lotvy wydali niedawno nową EP-kę, 'Palyn'. Oczywistym było więc, że prędzej czy później o płycie tej napiszę. Okazało się, że stanie się to prędzej. Dlaczego? Bo tę muzykę należy jak najszybciej poznać. A potem, już niespiesznie, się nią delektować i w niej zanurzać.   Tekst, który towarzyszył publikacji nagrania mówił, że 'Palyn' (pol. Piołun), to płyta, zainspirowana niełatwym tematem katastrofy czarnobylskiej, jej skutkami i arcy ciężką pracą, która miała te skutki zminimalizować, by ocalić życie i zdrowie tysięcy ludzi. Zatem, jeszcze przed pierwszym odsłuchem wiadomo było, że 'Palyn' będzie bezmiernie smutna. I dokładnie taka jest.   Uwielbiam nastrój, który budują wolne, ciężkie ale niepozbawione melodii gitary. Ubóstwiam wokal Nokt - wszystkie jego oblicza. Smutne, płaczliwe zawodzenie i dziki, łapiący za serce growl. Jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności tworzenia tak fantastycznego klimatu przez wszystkic

NOWA PŁYTA - Cyaxares - House of the Cosmic Waters (2017)

Obraz
  W kwietniu tego roku, mój ulubiony metalowy Kurd wydał swoją drugą płytę i od razu wiedziałem, że Wam o niej napiszę. Jak pamiętacie, jego pierwszy album opisywałem na Antylogii we wrześniu 2015 roku i nie szczędziłem w nim pochwał. Jak będzie tym razem? Przekonacie się niżej. Zapraszam na płytę 'House of the Cosmic Waters', jednoosobowego Cyaxares.   Pierwszą słyszalną zmianą w najnowszym wydawnictwie Irakijczyka jest obecność żeńskiego wokalu. Mir Shamal Hama-faraj zaprosił do kilku utworów niejaką Nawę B. Mikhaeil, co nadało całości jeszcze bardziej orientalnego charakteru. Teraz już nie tylko melodyka gitar przenosi słuchacza na Bliski Wschód - równie skutecznie robi to także Nawa. Muszę przyznać, że to był bardzo dobry pomysł i trafione posunięcie.   Czy coś się w stylu i pomysłach Cyaxares zmieniło od czasu 'Whores of Babylon'? Nie bardzo. Nadal jest świetnie! Orientalny czy nie, to ciągle bardzo rasowy i dojrzały melodyjny death metal. Bardzo podoba mi s

NOWA PŁYTA - Mors Principium Est - Embers of a Dying World (2017)

Obraz
  Mors Principium Est już na łamach Antylogii wystąpił - jakoś w lutym 2015 roku pisałem o ich poprzednim albumie, 'Dawn of the 5th Era'. I pamiętam, że pisałem o nim w samych superlatywach. Dlatego też, z wielką ciekawością czekałem na nowe wydawnictwo zespołu. I w lutym tego roku wreszcie się doczekałem.   'Embers of a Dying World' nie rozczarowuje. Ten album jest dokładnie taki, jak sobie wyobrażałem i na jaki czekałem. To utrzymanie fenomenalnego poziomu poprzednika, wzbogacone o jeszcze większe kompozycyjne doświadczenie. Wszystko tu tak ładnie ze sobą gra, że nawet bardzo się starając, nie potrafię się do niczego przyczepić. Niewiele jest takich płyt, oj, niewiele.   Gitary przepięknie melodyjnie galopują, nie nużą, nie są też przekombinowane. Są takie, jak lubię - świadczące o wysokich umiejętnościach i niebenalnej muzycznej wyobraźni. Spokojnie mógłbym postawić gitarzystów Mors Principium Est na półce z idealnymi przedstawicielami gatunku. Doszło do teg

Krimh - Gedankenkarussell (2017)

Obraz
  Dzisiejsza propozycja nie była dla mnie oczywista. Szczerze mówiąc, jeszcze w kwietniu nic nie zapowiadało, żeby Krimh się na Antylogii w ogóle pojawił. Ale jakoś tak skusił mnie pre-order jego najnowszej płyty, więc pomyślałem - co mi tam. I zamówiłem. Wcześniejszych jego płyt nie znałem i, w zasadzie, nadal nie znam, więc nie bardzo wiedziałem, czego się spodziewać. Ale już pierwszy odsłuch przekonał mnie, że bardzo dobrze zrobiłem, kupując album Austriaka.   Kerim Lechner, jako perkusista, był mi oczywiście znany. Jest świetnym muzykiem, który udzielał i udziela się w wielu projektach muzycznych. A ja, jako fan Septicflesh, kojarzę go tym bardziej. Dlatego też, jak tylko znalazłem informację, że wydaje (nową) solową płytę, postanowiłem ją kupić.   Jak wspominałem, niezbyt kojarzę poprzednie wydawnictwa Krimh'a, ale wyczytałem, że były to raczej instrumentalne, death metalowe kompozycje. Na 'Gedankenkarussell', na szczęście, jest inaczej. Muzycznie album jest ś

NOWA PŁYTA - Decapitated - Anticult (2017)

Obraz
  W pierwszy piątek lipca ukazał się najnowszy, siódmy już album deathmetalowców z Decapitated, zatytułowany 'Anticult'. Początkowo nie planowałem pisać o tym, niespełna czterdziestominutowym, wydawnictwie ale ostatecznie zdecydowałem się to zrobić. Dlaczego? O tym, niżej.   Dwa miesiące przed premierą płyty, zespół udostępnił kawałek 'Never'. Mając w głowie to, jak bardzo podobała mi się 'Blood Mantra', od razu rzuciłem się na YouTube, żeby nowego materiału posłuchać. I, zasadniczo, odrobinę się rozczarowałem. Niby poprawnie, niby ciężko, niby (jak zawsze) technicznie nienagannie, ale ostatecznie dość blado i z uczuciem niedosytu. Tylko tyle? Zawiedziony, skupiłem się na innej muzyce. I kiedy już w zasadzie o Decapitated zapomniałem, 20 czerwca zespół wrzucił na YT drugi singiel, 'Earth Scar'. I pozamiatali. To wreszcie był utwór, na który czekałem! A riff po solówce ściął mnie z nóg!   Tymczasem, nadszedł 7 lipca, więc mogłem rzucić się na cał

Cradle of Filth - Cruelty and the Beast (1998)

Obraz
  Prawdę mówiąc, nie planowałem tej płyty, ani tego wykonawcy na Antylogii. Nigdy fanem Brytyjczyków z Cradle of Filth nie byłem, więc nie brałem pod uwagę żadnego o nich wpisu. Niemniej, od dwóch tygodni naszło mnie na jedyne bodaj ich wydawnictwo, które lubię. I tak, słuchając w kółko 'Cruelty and the Beast' stwierdziłem, co mi tam, napiszę i o niej. Zapraszam zatem do lektury!   Trzecia płyta Anglików miała swoją premierą mniej więcej wtedy, gdy w metal wchodziłem najintensywniej. Najwięcej wówczas poszukiwałem, eksperymentowałem i odkrywałem. Naturalne zatem było, że i Cradle of Fitlh (mające sporą grupę fanów wśród moich znajomych) wpadło do mojego magnetofonu. I od samego początku była to dla mnie płyta, cóż, problematyczna.   O ile, naprawdę, muzycznie to, co na 'Cruelty and the Beast' słychać mi się podoba, o tyle wokal Daniego mnie... osłabia. Niewiarygodnie irytujące darcie mordy i sięganie do absurdalnych rejestrów bardzo tę płytę, w mojej ocenie, kr